"Bursztynowy rycerz" to książka, z gatunku tych, które wabią czytelnika choćby kolorową, efektowną okładką. Pozory jednak często, jeśli nie zawsze, mylą…
Książka Katherine John jest jedną z tych pozycji, obok której sympatyk kryminałów nie powinien przejść obojętnie. Katherine John stworzyła powieść na tyle ciekawą, że można poświęcić jej przynajmniej jeden wieczór.
Intrygująca, doskonale skonstruowana fabuła… Mocna książka – takie słowa widnieją na tylnej okładce. Czy książka faktycznie jest mocna i ma doskonałą fabułę – tutaj mogłabym polemizować. Książka ma oczywiście wiele plusów, ale do kryminałów skandynawskich czy Christie, mimo wszystko jej daleko. John zawarła w niej sporo informacji dotyczących Wilczego Szańca, w którym w czasie II wojny światowej swój azyl znalazł Adolf Hitler. Fakty połączyła z fikcyjną, acz nieźle utkaną przez samą siebie legendę o rycerzu (o dwu obliczach) Helmucie Mau oraz jego ukochanej, która dzięki niemu nawróciła się na chrześcijaństwo, księżniczce Marii.
Autorka akcję książki umiejscowiła we współczesnym Gdańsku. Główną postacią zdaje się być zarządzający Instytutem Salena Amerykanin Adam Salen oraz jego asystentka Magdalena. Kiedy Instytut Salena otrzymuje zdjęcie, na którym widnieje postać Krefty oraz bursztynowy rycerz, Amerykanin postanawia przystąpić do jego licytacji i tutaj pojawia się pierwszy problem – czy bursztynowy rycerz na prawdę jest tym zabytkiem, którego od lat poszukuje każde szanujące się muzeum czy może jet to tylko falsyfikat. Wraz z asystentką Adam postanawia więc odwiedzić Kreftę. Do Rosji ruszają w trójkę: Adam, asystentka oraz Elżbieta. Mieszkanie Krefty jest oczywiście puste – motyw dość często spotykany w filmach. Ponadto w drodze powrotnej samochód Adama jest śledzony przez czarnego mercedesa na rosyjskich rejestracjach. Tutaj właściwie rozpoczyna się właściwa akcja. Ścigana trójka przypadkiem trafia na skażony teren i zostaje poddana trzydniowej kwarantannie. Skąd wąglik w tym miejscu? I czy rzekomo znalezieni w tamtejszym lesie ludzie padli faktycznie ofiarą wąglika?
"Bursztynowy rycerz" jednocześnie intryguje i denerwuje. Autorka nie dość, że wprowadziła na tak niewielki obszar wąglika, to jeszcze mąż Magdaleny okazuje się mieć powiązania z tamtejszą mafią. Powstaje kolejne pytanie: kogo zlikwidować usiłują…, no właśnie kto? Mafia? Rosjanie? Czyżby ‘przyjaciele’ męża Magdaleny postanowili wymóc na niej jego miejsce pobytu? A może to Salen jest poszukiwany?
Kiedy główne postaci udają się do Wilczego Szańca, którego najmniejszy skrawek, doskonale zna asystentka Salena, wprawdzie nic nie odnajdują, ale w głowie czytelnika zaczynają kołatać myśli, kim w istocie jest myśląca niczym Kurt Wallander Magdalena?
Co jeszcze może bardziej irytować niż intrygować – mianowicie kiedy para zostaje napadnięta, Adam w ich obronie zabija jednego z napastników strzałem w głowę i… właściwie nic dalej się nie dzieje. Amerykanin (doskonale władający polszczyzną) zdradza tylko, gdzie znajduje się jego pozwolenie na broń. Nie ma żadnego dochodzenia, przynajmniej takiego, o którym wykreowane postaci policjanci cokolwiek mówiliby. Niby coś się toczy, ale wszystko to jest nawet nie na drugim planie, a gdzieś dalej. Zupełnie, jakby nie było sprawą istotną. Podobnie nagłe pojawienie się Courtney, żony Adama wydaje się początkowo bez znaczenia. Wprowadzone przez John wątki pojawiają się zbyt szybko, czytelnik jeszcze do końca nie przemyślał jednego, a już musi zmagać się z kolejnym. O pierwszym właściwie trzeba zapomnieć, bo przytłacza go nadmiar nowych informacji. Nie mam oczywiście zastrzeżeń do szybkości dziania się w czasie zegarowym, ale w ‘czasie stronicowym’. Książka właściwie pozbawiona jest opisów, które zdecydowanie poprawiłyby jej jakość. Dialogi są oczywiście ułatwieniem w czytaniu, ale jeśli z jednej strony mamy przyjazd Courtney, z drugiej wyłania się kochanek Helgi, którego Adam już gdzieś widział i w chwilę później ten sam kochanek strzela do niego z bliskiej odległości. Życie natomiast ratuje Adamowi fakt, iż tam gdzie trafiła kula, Salen miał akurat zatknięty własny pistolet… Trochę tego dużo. W pewnej chwili okazuje się również, iż pomiędzy żoną a kochanką Adama, pomiędzy mężem Magdaleny i jej babcią jest związek, pomiędzy oboma tymi związkami, dla odmiany również jest związek a sama Magdalena odkrywa koligacje obecnego w Wilczym Szańcu 25 stycznia 1945 r. SS von Bielstein z żoną Adama…
Dlaczego sprawy policyjne rozwiązuje asystentka a policjant Dalecki stara się udobruchać żonę, która nie rozumie powagi pracy męża?
Nie chciałabym książki oczywiście skreślać, bo całkiem zła nie jest. Myślę, że jest tym czego szukają może nie miłośnicy kryminału, ale ci, którym znudziły się romanse i pragną poczytać coś zgoła innego. Czytając "Bursztynowego rycerza", łatwo wpaść w szpony literatury kryminalnej.