Najpierw przeczytałam "Ciszę" J.Lestera nakreślającą cięższą postać autyzmu, a potem musiałam wziąć głębszy oddech, by móc sprawnie przejść przez historię omawiającą przypadek dziecka z FAS. Tak jak nie prosto wychowywać dziecko z jakimkolwiek problemem neurologicznym, tak nie jest łatwo o tym czytać. Do tego historia dziecka jest szczelnie zapleciona w indiański kokon. Jako że rodzicem adopcyjnym staje się Indianin nie powinno nas to dziwić, a ma to odgromny wpływ na przedstawione relacje. Tyczy się to nie tylko charakteru, jaki przyjmuje opowieść, co i naszego odbioru, być może mniejszego zrozumienia, a poniekąd znudzenia wątkami typowo kulturowymi. Dochodzą do tego rozmowy z innymi, czy to rodzicami, nauczycielami, znawcami tematu, ale jest ich na tyle dużo, że zaczynamy się czuć przytłoczeni.
Oczywiście książka może służyć jako przykład lub może bardziej jako przestroga przed spożywaniem jakiejkolwiek ilości alkoholu w ciąży. Tak, jakiejkolwiek, gdyż nie istnieją badania, które dawałyby pewność, iż konkretna ilość może zaszkodzić, a już poniżej wyznaczonej można "zaszaleć". To tak samo, jak w przypadku przyjęcia jakiegokolwiek leku zachodzi obawa uszkodzenia płodu.
"Mówimy o niższej ilości punktów za inteligencję. Jeśli nie pijesz, być może nosisz w sobie geniusza. Ale pijąc od czasu do czasu, nawet w niewielkich ilościach, być może ujmujesz swemu dziecku jeden, dwa, dziesięć, piętnaście, dwadzieścia, trzydzieści punktów za inteligencję. Jeśli będziemy mieli więcej pijących matek, to pewnego dnia okaże się, że spadł iloraz inteligencji całego społeczeństwa."(234s.)
Statystyki na temat alkoholizmu wśród rdzennych Amerykanów, odniesienia do biochemicznych wzorców, upatrywanie winy w genach, samo nagromadzenia w pewnych miejscach tytułów książek, artykułów i raportów raczej dekoncentrują i odciągają uwagę od bohatera tej historii. Rozumiem, że Autor pragnie poznać i połączyć rożne teorie, by móc lepiej pojąć przypadek podopiecznego, ale momentami bardziej to działa jak usprawiedliwienia rodziców chłopca, niż mogłoby przyczyniać się do poprawy sytuacji Adama.
Przytaczanie kolejnych studiów na temat tego jak piją chłopcy, a jak dziewczęta, co to daje ich rodzinom itd. powoduje, iż znacząco odbiegałam myślą od zasadniczych treści, gubiąc zupełnie obraz dziecka, któremu przychodzi zmagać się od urodzenia z niewłaściwymi wyborami biologicznych rodziców. A mniej więcej w ten sposób przedstawia się choćby rozdział 6 książki, który w całości dotyka takiego właśnie ujęcia problemu. O ile szeroko potraktowany problem alkoholowy nastoletnich i dorosłych oraz następstwa tego stanu rzeczy jest istotnym rozwinięciem podjętego w publikacji zagadnienia, to już sposób jego ujęcia w formie statystyk uważam za nietrafiony w tym wypadku. Dlaczego? Ponieważ z jednej strony mamy pochylić się nad dzieckiem oraz opiekunami, którym przychodzi zmagać się z niewyobrażalnymi dla większości rodziców problemami wychowawczo-rozwojowymi, co daje uwolnienie emocji u czytelnika, a z drugiej strony skutecznie odbiera się nam to przez zasypywanie liczbami oraz faktami społecznymi krążąc wokół problematycznego aspektu.
Poruszone zostają dwa ważne tematy, ale wystawienie takiej problematyki do jednej publikacji zawsze będzie na niekorzyść jednego z nich, który nie zostanie dostatecznie rozwinięty. A tu są ważne zarówno kwestie Indian, sporu własności, utrudniania życia i ignorowania potrzeb tych, którzy zasiedlają tereny Ameryki Północnej od początku, jak i sprawy dotyczące dziecka oraz jego otoczenia borykającego się z efektem poalkoholowego uszkodzenia mózgu, jak i samego picia przez młodych, a nawet dzieci. I ze względu na złożoność przedstawionych aspektów uważam iż książka nie spełnia w pełni jej założeń.