Twórczość Piotra Rochali poznałam za sprawą mojego taty i jego kolekcji książek. Po prostu na jednym z licznych regałów, które wypełniają mój rodzinny dom po brzegi, znalazłam jedną z powieści wspomnianego autora. Pomyślałam – dlaczego nie? - i dałam się porwać przygodzie. Teraz, po kilku latach od pierwszej lektury, postanowiłam przeczytać Baśń średniowiecznąkolejny raz i przy okazji o niej opowiedzieć.
Przez całą powieść towarzyszymy czarodziejowi Stanisławowi. Poznajemy go jako usychającego z braku miłości mężczyznę, wystawionego na pośmiewisko przez wioskową ślicznotkę. Nic nie uśmierza bólu tak skutecznie jak alkohol. Dlatego Staszek coraz częściej i coraz intensywniej zaczyna szukać nieodwzajemnionych uczuć i zrozumienia na dnie butelki. Jednak jak to w baśniach bywa – złe nie może trwać długo, a niemożliwe staje się rzeczywistością. W ten sposób, pewnego dnia, zupełnie niespodzianie, w gospodarstwie czarodzieja pojawia się urocza nieznajoma. Nie wyjaśnia, skąd się wzięła, ani kim jest. Za to podwija rękawy i zabiera się za doprowadzenie do porządku całego domostwa, a także samego gospodarza. Ten niezwykły splot wydarzeń sprawia, że Stanisław zaczyna się zmieniać. Jak się wkrótce okaże, przybycie nieznajomej piękności to tylko początek cyklu niesamowitych zdarzeń, które na zawsze odmienią życie mężczyzny.
W tym samym czasie, kiedy Stanisław przeżywa swój życiowy upadek, a później na nowo uczy się stąpać po ziemi, w piekle wybucha zamieszanie. W niewyjaśnionych okolicznościach znika gdzieś jedna z diablic. Żaden z ministrów szanownego Lucyfera nie orientuje się w zaistniałej sytuacji, przez co sypią się wyzwiska, niosą się krzyki, a pięści zostają wprawione w ruch. Tylko jeden z młodszych diabłów – Boruta – korzysta ze swej wiedzy i drogą dedukcji, dochodzi do wniosku, że diablica musi przebywać gdzieś na terenie Polski. Tak zaczyna się wędrówka sługi piekieł po polskiej ziemi. Od wsi do wsi, przez lasy i pola, w towarzystwie nieokrzesanego Rokity, szuka zbiegłej diablicy.
Niesamowita i niecodzienna fabuła, która niebywale wciąga w swój wir, to tylko jedna z cech Baśni średniowiecznej. Oprócz niej należy też wspomnieć o sposobie pisania Piotra Rochali. Autor w doskonały sposób łączy lekką w odbiorze narrację z karykaturalnym przedstawieniem niektórych elementów ludzkiego świata. Próżno szukać w powieści prostackich żartów. Za to bez trudności doszukamy się inteligentnego poczucia humoru. Nić ironii i humoru co jakiś czas wyłania się spośród ściegu słów.
Z ogromną przyjemnością i ciekawością sięgnę po kolejne utwory Rochali. To samo polecam zrobić tym, którzy delektują się wprawnym posługiwaniem się słowami, a także tym, którym bliska jest tematyka bóstw, wierzeń, czarów i stworzeń nie z tego świata.