Książka "Z anoreksją na pokładzie" stanowi zbiór wyznań autorki, która przez długi czas sama zmagała się z tą okrutną chorobą. Będąc stewardesą, spełniała swoje marzenie o życiu w przestworzach, o odkrywaniu świata. Jednak ciągle czegoś brakowało do pełni szczęścia. Tym niedoścignionym marzeniem była idealna sylwetka.
Tylko czym jest wspomniany ideał? Media narzucają nam każdego dnia określone obrazy idealnego ciała. Bardzo łatwo poddać się tej presji, uwierzyć w te zakłamane obrazy i przyjąć fałszywe wzorce. Katarzyna Zachacz doświadczyła tego problemu na własnej skórze i postanowiła podzielić się ze światem historią swojej walki z anoreksją.
Autorka porównuje początek walki z chorobą z pierwszym lotem samolotem. Podkreśla, jak wielki strach może towarzyszyć przed startem. Namawia jednak, aby nie zrazić się obawami, bo cel, który nas prowadzi, jest wart przełamania lęków oraz zmierzenia się ze wszystkimi turbulencjami, jakie zapewne czekają nas w trakcie lotu.
Sama nie będąc specjalistą żywienia, autorka korzystała z fachowej wiedzy innych osób. Dzięki temu mogła uświadomić czytelnikowi, jak rozległy jest temat zaburzeń odżywiania. Mimo, iż książka skupia się na anoreksji, dostajemy też rzetelną dawkę wiedzy o innych problemach, jakie mogą pojawić się w relacji człowiek - jedzenie.
Ważne jest, aby zauważyć problem i zrobić pierwszy krok do zdrowia. Nie można bać się prosić o pomoc i, co bardzo ważne, trzeba być dla siebie dobrym i czułym.
Autorka przedstawia anoreksję jako bezwzględnego wroga, który zrobi wszystko, aby jak najszybciej wyniszczyć organizm ofiary i doprowadzić do jej śmierci. Tak, pamiętajmy, że nieleczone zaburzenia odżywiania mogą prowadzić do śmierci! Dlatego tak ważne jest jak najszybsze podjęcie walki. Anoreksja będzie krzyczeć, krytykować, podcinać skrzydła. Nie wolno się jednak poddać. Trzeba uparcie stawiać kolejne kroki do zdrowia, choćby najmniejsze.
Katarzyna Zachacz, dzięki swoim doświadczeniom, pięknie prowadzi czytelnika przez kolejne etapy choroby i walki z nią. Książka jest pełna słów wsparcia i zrozumienia. Ukazuje też potencjalne problemy, jakie może napotkać osoba próbująca pokonać swoje zaburzenia oraz sposoby, w jakie autorka sobie z nimi radziła.
"Z anoreksją na pokładzie" to doskonała lektura dla osób, które dostrzegły u siebie ten problem i chciałyby podjąć walkę, ale nie potrafią zagłuszyć w sobie przytłaczającego głosu choroby.
Jeżeli nas bezpośrednio problem zaburzeń odżywiania nie dotyczy, mimo wszystko nie powinniśmy przechodzić obok niego obojętnie. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś z naszego otoczenia znajdzie się w tak trudnej sytuacji. Spojrzenie na ten ciężki temat oczami osoby, która sama stoczyła tę nierówną walkę, na pewno będzie doskonałą wskazówką, jak delikatnie i z wyczuciem udzielić wsparcia chorej osobie, a jednocześnie przebić się przez wrzeszczący w jej głowie głos anoreksji.
Jest to książka tak naprawdę dla każdego. Warto po nią sięgnąć, aby uświadomić sobie, jak wielką moc potrafią mieć słowa. Być może następnym razem zastanowimy się kilka razy, zanim skomentujemy czyjś wygląd. Nie mamy bowiem pojęcia, co kryje się w sercu i duszy osoby, z którą rozmawiamy, z jakimi boryka się ona problemami i czy pozornie niewinny komentarz nie będzie przysłowiowym gwoździem do trumny. Książka stanowi bardzo ważny głos, ponieważ o zaburzeniach odżywiania mówi się zdecydowanie zbyt mało, a problem dotyczy większej liczby osób, niż możnaby się spodziewać. Może on dotknąć każdego, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Dzięki nagłaśnianiu tematu być może uda się uratować komuś życie.