"Wolność i spokój miały smak tej chwili."
"You soften me" to najnowsza powieść Weroniki Szmidt, młodej autorki mającej na swoim koncie już 4 książki. Graficzna okładka, dosyć popularna ostatnio, bardzo szybko przykuła moją uwagę. Duży plus stanowi dla mnie kolor, osobiście jestem wielką fanką niebieskiego. Przyznam, że wiązałam z tą historią duże nadzieje, od najmłodszych lat pasjonuję się tańcem i wprost przepadam za książkami o tej tematyce. Pamiętam, jak lata temu przeczytałam trylogię Justusa Pfaue o tancerce Ani i bylam nią zachwycona (swoją drogą serdecznie Wam polecam tę serię!). Spodziewałam się, że w tym przypadku będą towarzyszyć mi podobne emocje.
Czy rzeczywiście tak było?
Niestety początkowe fragmenty trochę ostudziły mój zapał. Nie mam zastrzeżeń, co do głównego wątku: wypadek wieloletniego partnera do tańca głównej bohaterki - Willow, wydaje się być całkiem naturalny. Dziewczyna zostaje postawiona w bardzo trudnej sytuacji, wspólnie z Jaxem przygotowywali się do mistrzostw i niedyspozycja jednego z nich dyskwalifikuje ich oboje. Chyba, że wezmą kogoś na zastępstwo, co wydaje się naprawdę trudnym zadaniem. Ostatecznie udaje im się znaleźć tancerza wzbudzającego powszechny podziw i uznanie. Niestety pech chciał, że jeszcze w dzieciństwie Willow miała z jego udziałem nieprzyjemny epizod i od tamtej pory dziewczyna darzy go niepohamowaną nienawiścią.
Właśnie to uczucie wydaje mi się trochę przerysowane, zupełnie nieadekwatne do czynu popełnionego przez Victora. Jeszcze o ile byłabym je w stanie zrozumieć na początku znajomości tej dwójki, to zupełnie nie trafia do mnie na późniejszym etapie. Deklaracje dotyczące tego uczucia pojawiają się bardzo często, nawet wówczas, gdy pomiędzy bohaterami pojawia się nić sympatii. W momencie, gdy autorka zaczyna tłumaczyć zachowanie Willow jej relacjami z ojcem, moje stanowisko w tej kwestii trochę uległo zmianie. Zrozumiałam punkt widzenia bohaterki i jej postępowanie nie było już dla mnie niejasne.
Przyznam, że nieco raził mnie język bohaterów. W tekście pojawiają się wulgaryzmy, na szczęście niezbyt dużo, ale moją uwagę szczególnie zwracały liczne inwektywy, którymi bohaterowie się nawzajem obrzucali. Taki sposób postępowania, jak dla mnie, wydaje się trochę niedojrzały. Warto jednak zauważyć, że zarówno Willow, jak i Victor oraz jego najbliżsi przyjaciele są jeszcze naprawdę młodzi, stąd też ich zachowanie przedstawia się właśnie w taki sposób.
Moje serce za to zdobyły opisy gromadzącego się między głównymi bohaterami napięcia. Ta chemia była wyczuwalna już od samego początku, a z biegiem czasu wyraźnie uległa spotęgowaniu. Ignorowana, w końcu osiągnęła punkt kuluninacyjny domagając się ujścia.
Wraz z kolejnymi stronami autorka wzbogadza swoją historię o dodatkowe wątki, dzięki którym to już nie jest płytki romans o dwójce młodych ludzi. Do głosu dochodzą ich problemy i traumy, a na pierwszy plan wysuwa się skrywana przez Victora tajemnica. Mimo początkowego zawodu książka zdobyła moje uznanie. Choć nie jest to taki zachwyt jak w przypadku książek Justusa Pfaue, to mogę uznać, że całkiem miło spędziłam czas na lekturze tej książki.
Moja ocena 7,5/10.