„Belgia! Nazwa to nieromantyczna, niepoetycka, a jednak za każdym razem, gdy ją słyszę, ozywa się w mym uchu dźwiękiem, w sercu zaś echem niepodobnym do brzmienia zrodzonego z innych sylab, jakkolwiek słodko i klasycznie brzmiących. Belgia! Powtarzam ów wyraz, gdy o północy siedzę w samotności. Porusza on światem przeszłości jak wezwanie do wskrzeszenia; groby się odmykają, martwi powstają; widzę, jak z chmur zstępują na mnie myśli, uczucia, wspomnienia, dotąd uśpione [...]”
Wyobraź sobie, że zatrudniasz się u kogoś ze swojej rodziny - nie masz z nim za dobrego kontaktu, a zachowujecie się trochę, jakbyście byli sobie obcy. Nie robi Ci problemów, jednak ta praca nie zapewnia Ci uczucia szczęścia i przyjemności.
Pewnego dnia Twój "przyjaciel" puszcza w świat jakąś plotkę, która sprawia, że straciłeś swoją pracę. Na początku byłeś bardzo wkurzony, nie chciałeś z nim rozmawiać.. Jednak powinieneś być mu wdzięczny - sam nie potrafiłbyś odejść i dalej pracowałbyś za nędzne pieniądze.
Postanawiasz, że spróbujesz swoich sił w Belgii, gdzie zamierzasz zostać profesorem - nauczycielem swojego ojczystego języka...
Czy spotka Cię coś wyjątkowego?
A może ktoś?
Siostry Brontë należą do osób, których talent trzeba poznać koniecznie. Miałam już do czynienia dwa razy z jedną z sióstr - Anne. Byłam tak zadowolona, że postawiłam sobie pewien cel: przeczytam każdą ich książkę. Anne Brontë to najmłodsza z tego utalentowanego rodzeństwa. A kim jest jej starsza siostra, Charlotte?
Charlotte Brontë to angielska poetka i pisarka, najstarsza wśród trzech sióstr. Wspólnie z rodzeństwem od wczesnych lat młodości pisała wiersze i opowiadania. Jest znana z takich powieści jak: Dziwne losy Jane Eyre, Shirley, Villette.. i Profesor, który został napisany jako pierwszy, ale wydany został dopiero po śmierci autorki.
XIX-wieczna Anglia.
Akcja zaczyna się od pewnego listu, którego autorem jest nasz głównym bohater i narrator William Crimsworth pochodzący z rodu arystokratycznego. To właśnie on odrzuca propozycję wujków - nie chce wstąpić w stan kapłański ani żenić się z którąś ze swoich kuzynek. William to mężczyzna, który mimo propozycji wujków i chęci zostania tym, kim jego ojciec wyrusza do Brukseli, gdzie zostaje nauczycielem angielskiego. Jest osobą, która przypadła mi do gustu. To człowiek rozsądny, mądry i miły, ale mimo wszystko uparty.
Myślę, że niewiele zmieniło się od tamtego czasu, jeśli chodzi o uczennice i po raz pierwszy cieszę się, że jakaś książka została wydana w naszym języku tak późno - możemy dostrzec widoczny kontrast pomiędzy XIX a XXI wiekiem, jednak różnica czasem była minimalna. Każdy ma w klasie chyba kilka dziewczyn, które chichoczą, trzymają się razem i obgadują wszystkich. Mogą się zdarzać również takie, które trzymają się raczej na boku, ale różni są ludzie. Moim zdaniem klasa, którą miał uczyć William, niewiele różniła się od tych dzisiejszych.
„- [...] Skoro jednak nie ucieka pan przed policją, przed kimże innym pan ucieka? Przed diabłem?
- Przeciwnie, wyszedłem mu na spotkanie.”
Autorka wiele razy zwraca się do nas. To było naprawdę fajne, bo czułam się, jakby była moją starą, dobrą przyjaciółką i przy herbacie opowiadała mi jakąś historię ze strony pewnego mężczyzny, któremu warto zaufać i nie bać się poprosić o pomoc. Każdą scenę opisuje ze szczegółami, ale tylko tymi istotnymi. Uzbierała u mnie dodatkowego plusa za to, że dosyć często przewijają się francuskie słowa i zdania - to nadawało książce klimat i zachęciło mnie do nauki tego języka.
Ciekawostką jest, że Profesor zawiera wątki autobiograficzne. Charlotte uczyła języka angielskiego w Brukseli, i podobnie jak on doświadczała miłości - niestety nie skończyło się to happy endem. A jak będzie w przypadku Williama?
Książka bardzo mi się podobała. Występuje tu język XIX-wieczny, co sprawiało, że jeszcze lepiej mogliśmy się wczuć w te czasy. Ogromnym plusem jest okładka, ale wiecie co jest jeszcze lepsze? To co w środku.
Profesora czyta się szybko, lekko. Jak na XIX wiek to jest naprawdę ciekawa, a tego brakuje nawet w tych najgłośniejszych książkach współczesnych. Na początku trochę się nudzimy - ale to pewnie dlatego, że nie wszyscy na co dzień mamy do czynienia z literaturą z XIX wieku, i trzeba się po prostu przyzwyczaić. Zamierzam sięgnąć po inne książki sióstr Brontë, trzy już mam za sobą :).
Polecam.