Przepiękna książka, na którą potrzebowałam lat..... Czyta książkę naczelny bajarz wśród lektorów. Zmarły już Henryk Machalica. Początek książki jest następujący:
'Są ludzie, na których od dawna czekamy. Są przyjaźnie nagłe, niespodziane, o których nigdy nie zapominamy. Tak właśnie było wtedy. Leżałem w baraku tyfusowym. Był rok - pamiętam - 1943. Pamiętam wszystko, a tak bardzo chciałbym zapomnieć, uwierzyć, że to był tylko straszny sen: Nie wierzcie w piekło: Bóg jest zbyt miłosierny. Ale było piekło na ziemi. Był Majdanek, Oświęcim, Belsen.. To wystarczy. Nie mówmy o tym więcej. Tyle tylko, ile wymaga opowieść o przyjaźni niespodzianej z tamtych czasów - o chłopcu z Salskich Stepów'.
Zwięźle, treściwie i zawierając więcej emocji niż słowa. Bo Newerly był w obozie. Narrator jest alter ego autora i też nazywa się Igor. Czy rzeczywiście spotkał Włodzimierza Iljicza Diegtiarewa, owego Chłopca z Salskich Stepów? Tego nie wiem. Ale opowieść jest przepiękna i wzruszająca. Opowiada o chłopcu ze stepów pod Stalingradem, który zapragnął uczyć się. Jako że ojciec nie godził się na to, on uciekł z domu. Przebył wiele przygód, spotkał wiele nieszczęść, ale w sumie zdobył wykształcenie i szacunek ludzki. W czasie wojny wraz z oddziałem przybył do Polski, gdzie ukrywał się, walczył, aż wreszcie został uwięziony. Postanowiłam nie wnikać w niunanse polityczne, czy tak, czy nie, kto ratował, a kto gubił, po prostu słuchałam opowieści. Bohater uczył się na swoich błędach, że czasem w życiu chcemy dobrze, a wychodzi źle, że czasami mimowolnie bardzo krzywdzimy ludzi, którzy nam pomagają, tak jak on tę gospodynię i jej dzieci, ale że możemy żyć dalej i starać się czynić dobrze. Diegtiarew tak żył, że pomagał na ile mógł. Książka jest próbą znalezienia sensu w tym koszmarze wojny. Opowieścią o bohaterstwie i człowieczeństwie. Słuchając miałam na myśli pierwszy fragment książki i inne wspomnienia, a mianowicie 'Lwy z mojego podwórka' syna Igora, który opowiadał o tym, że wraz z matką wysyłali ojcu paczki do obozu. 1948 rok jako debiut książkowy i właśnie tematyka obozowa i wojenna. To musiała być próba odpowiedzi na traumę, ale może i opowiedzenie się po czyjejś stronie. W każdym razie trzeba powiedzieć o innej, późniejszej książce Newerly'ego, o 'Zostało z uczty bogów', w której pisze on o swoim dzieciństwie i młodości, o tym, że by rosyjskojęzyczny, że młodość i szkołę przeżył w Rosji, że poznał rewolucję i ledwie uciekł stamtąd. W tym kontekście może to i dobrze, że pisał o dobrych rzeczach, o dobrych ludziach i starał się pokazywać pozytywne wzorce.
W każdym razie Newerly jest dobrym pisarzem, utalentowanym i chyba trochę tragicznym.