Powieść jest rewelacyjna, trzyma w napięciu niemal od początku, jest nieprzewidywalna i zaskakująca, a opisywane wydarzenia na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie niepołączone.
Nie dajcie się jednak zwieść i skupcie się na lekturze, bo zakończenie (swoją drogą genialne) połączy wszystkie wątki w spójną, klarowną i zaskakującą całość.
Głównych postaci jest sporo. Niejednoznacznych, poranionych psychicznie, niejednokrotnie także fizycznie. Ich dusze przepełnione złem i chęcią zemsty wymagają sporej dawki skupienia, bo łatwo się pogubić w ich życiorysach, motywach i emocjach- w pewnym momencie musiałam się cofnąć o kilka stron, by wrócić na właściwe tory dedukcji i choć odrobinę ich zrozumieć.
Są doskonale wykreowani, autentyczni w swych relacjach i uczuciach, są niezwykle ciekawi. Trzecioosobowa narracja pozwala zajrzeć w duszę każdego z nich, a to z kolei pozwoliło mi choć trochę ich zrozumieć i nawet uronić łzę współczucia nad ich parszywą przeszłością. Szczególnie poruszyła mnie historia Simony i Juany, długo zastanawiałam się, jakim trzeba być potworem, by tak skrzywdzić innego człowieka- mam na myśli tutaj przeszłość kobiet i to jak zostały potraktowane przez los i teoretycznie najbliższych sobie ludzi.
Autorka zmusza czytelnika do refleksji i odpowiedzi sobie na pytania, które rodzą się w głowie podczas lektury, a wierzcie mi na słowo, pojawia się ich naprawdę wiele.
Fabuła zaskoczyła mnie wiele razy, autorka miesza wątki, urywa snutą historię w najmniej spodziewanym momencie, ale wypływa ona ponownie kilka stron dalej, i znów porządnie wszystko miesza- kiedy już byłam pewna, że rozwiązałam zagadkę, pojawiał się kolejny trop i kieruje podejrzenia co do sprawcy wszystkich nieszczęść zupełnie na inny tor.
Akcja toczy się dość szybko, autorka świetnie buduje napięcie i nie pozwala, by opadło ono do kulminacyjnego momentu. Zapewnia czytelnikowi totalny emocjonalny rollercoaster emocji i całą barwną gamę uczuć i wrażeń. Dzieje się dużo, ale fabuła nie przytłacza. Książka wciąga i nie pozwala się odłożyć na bok.
Tajemnice, namiętność, taniec, prawdziwa miłość i nienawiść, zagrożenie życia i zemsta... to wszystko znajdziecie w tej niesamowitej powieści.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Alicji, ale zaliczam je do bardzo udanych. Bardzo przypadł mi do gustu jej styl pisarski, przepiękne i barwne opisy, momentami czułam, jakbym sama spacerowała po wyspie i czuła słony zapach oceanu.
Zdecydowanie sięgnę po wcześniejsze powieści tej pisarki.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Zarówno fan dobrej sensacji i kryminału jak i czytelnik książek obyczajowych i romansów. Wielowątkowa powieść dla każdego!
POLECAM...
"W klubie nie było jeszcze tak tłoczno, jak się tego spodziewała, choć dochodziła już północ. Ale była to odpowiednia pora na Gran Canarii dla ludzi, którzy preferowali dobrą zabawę. Wyspa tętniła życiem i wszelkimi rozrywkami przez całą noc. Czas spędzony na Gran Canarii był niczym niekończąca się przez cały rok fiesta. Wspaniały klimat na wyspie nie pozwalał turystom i miejscowym zaszywać się w domu. Wypełniali tarasy kawiarniane, bary, puby i dyskoteki. Mogli zanurzyć się w rytmie tańca aż do samego rana. Nie bez powodu Gran Canaria została nazwana wyspą najdłuższych nocy."
- Alicja Flis "Wyspa najdłuższych nocy" str. 237