O II wojnie uczymy się w szkole, w wielu miastach można zobaczyć jej skutki, zniszczenia, bieda. Wszyscy wiemy że były to straszne lata, pełne strachu i nienawiści. Ale ja nigdy nie osobiście nie czytałam tak osobistej książki o wojnie jak "Wyspa na ulicy Ptasiej".
Książka opowiada o jedenastoletnim Alku, który jest Żydem, więc razem z rodzicami mieszka w warszawskim getcie. Pewnego dnia jego mama nie wraca do domu, a kilka tygodni później okazuje się, że Niemcy odkrywają ich kryjówkę i ojciec musi być z chłopcem rozdzielony. Na całe szczęście ich znajomy wpada na pomysł, aby Alek ukrył się w piwnicy starego domu i tam czeka na ojca, który już niedługo ucieknie z niemieckich rąk. Ojciec jednak nie wraca, choć chłopak czeka dzień, dwa, tydzień... Musi sobie poradzić sam, szukać jedzenia, a w towarzystwie mając jedynie ukochaną białą myszkę. Wkrótce nadchodzi zima, a młody Żyd musi poradzić sobie sam. Trafia na dobrych przyjaciół i wrogów, którzy chcą mu przeszkodzić.
Książka jest przejmująca, smutna i mądra. Pokazuje świat z jakim się nie spotykamy raczej w literaturze. Świat, w którym nie można było ufać nikomu i liczyć tylko na siebie. Jedzenie trzeba było zdobyć samemu, a wokół nie było żadnych sklepów czy targów. Tylko nieliczne dzieci mogły pójść do szkoły, a te, które nie miały tej okazji bardzo im zazdrościły. Nikt nie mógł wyjść na ulicę po godzinie policyjnej ani wychylać się nad szereg. Ten świat nie jest wesoły i nikt z nas nie chciałby go spotkać.
Język jest prosty, ponieważ sam bohater, Alek opowiada swoją historię. Plusem książki jednak jest to, że może przeczytać ją każdy, bo nie jest to język siedmio- , czy ośmiolatka, lecz jedenastolatka, więc nie ma tam dziecięcych słów, powtórzeń ani wyrażeń, jak np. w "Mikołajku".
Nie spodobało mi się zakończenie książki, bo spodziewałam się czegoś lepszego, myślałam, że autor napisze o tym trochę więcej. Nie znaczy to, że było złe, po prostu myślałam, że autor napisz coś innego.
Podsumowując książkę mogę gorąco polecić. Nie jest długa, a daje możliwość zastanowienia się nad tym, jak nam teraz, w XXI wieku jest dobrze. Nie walczymy, nie szukamy jedzenia na ulicy, nie musimy pilnować godziny policyjnej i możemy chodzić do szkoły, aby się kształcić. Jest to lektura na jeden wieczór, ale daje niezapomniane przeżycia.
[papierowyazyl.blogspot.com]