[Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza]
„Poczuł, jak zimne ostrze noża, schowanego w rękawie kurtki, kaleczy mu skórę. Chciał się już go jak najszybciej pozbyć. Wiedział jednak, że to oznacza wbicie go w ciało kogoś innego”
Po Warszawie grasuje seryjny morderca. Jego ofiarami są młode dziewczyny, nastolatki. Robert Foks wie, że aby schwytać mordercę będzie musiał złamać wiele zasad. Szczególnie gdy sprawca postanawia pogrążyć Foksa i wplątać go w kolejną zbrodnię.
„Pomsta” to druga książka autora, którą miałam przyjemność czytać. Pierwszą z nich był „Martwy Ptak” i delikatnie mówiąc, nie przypadła mi do gustu. Kiedy dostałam propozycję od Wydawnictwa Muza, aby zrecenzować książkę „Pomsta”, intensywnie myślałam, czy chcę wchodzić do tej wody drugi raz. W końcu się zdecydowałam. I niczego nie żałuję!
„Pomsta” jest według mnie zdecydowanie lepiej zbudowana. Fabuła jest spójna, a akcja goni akcję. Autor w tej książce zastosował pewną sinusoidę. Intensywną akcję przeplatał chwilami spokojniejszych rozważań Foksa. To sprawiło, że byłam zaciekawiona każdą kolejną akcją.
Czytając „Pomstę”, zauważyłam pewną zbieżność z „Martwym Ptakiem”. Chodzi o głównego śledczego. Przy okazji pierwszej książki narzekałam na osoby prowadzące śledztwo. I w przypadku „Pomsty” też muszę! Przepraszam wszystkich fanów Foksa, ale ja się z tym facetem nie polubię. Irytował mnie momentami tak bardzo, że chciałam go walnąć i to mocno! 😅 Jego nieodpowiedzialność i picie alkoholu wszędzie i zawsze doprowadzało mnie do szału.
Na szczęście w pewien sposób pasował do tego klimatu i całej sprawy. Dlatego nie skreśliłam go do końca. I jestem w stanie zrozumieć niektóre jego wybryki. Przez swoje błędy wydaje się także bardzo żywy i autentyczny. Więc to także jest duży plus dla tego bohatera.
Co do sprawy, to muszę przyznać, że mnie zaciekawiła. Wciągnęłam się w cały proceder. Fabuła była spójna i logiczna. Do tego była wiarygodna i momentami przyprawiała o ciarki. „Pomsta” to rasowy kryminał z dużą dozą sensacji. Nie można się od niego oderwać. Do tego autor porusza w swojej książce ważne tematy. Nie chce wymieniać żadnych konkretnych, żeby nie spojlerować.
Czego jeszcze nie brakuje tej książce? Trupów. Tutaj trup ściele się gęsto. I to ściele się niezwykle makabrycznie. Bo zbrodnie w „Pomście” są bardzo krwawe i brutalne, więc ostrzegam osoby o słabszych nerwach.
Bardzo spodobał mi się ten klimat i ten brud wylegający z każdej strony. To zło czające się na każdym kroku. W „Pomście” nie wiesz, komu możesz ufać. A autor zręcznie wodzi nas za nos i podsuwa coraz to nowsze fałszywe tropy. Do samego końca nie wiedziałam, co się wydarzy. A ostatnie 100 stron to była jazda bez trzymanki. Przeczytałam je właściwie jednym tchem!
Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na przeczytanie tej pozycji. Jest ona bardzo ciekawym kryminałem, który, mimo że nie wyrywa się ze swoich ram, to jest w pewien sposób bardzo oryginalny. Jednocześnie idealnie wpasowuje się w taki „typowy kryminał”. I to jest duży komplement z mojej strony. Dlatego polecam tę książkę każdemu fanowi mocnych wrażeń.