Każde państwo ma w swoim życiorysie ciemne strony historii. Jednym z takich wydarzeń w Polsce były nagonki antysemickie i wyrzucenie z kraju Polaków żydowskiego pochodzenia zapoczątkowane w marcu 1968 roku.
Dla młodszych czytelników, to będzie zamierzchła historia, tak jakby czytali o wydarzeniach z XIX wieku. Ale ludzie pokolenia Marca jeszcze żyją. Joanna Wiszniewicz rozmawiała z nimi o przymusowej emigracji, ich dzieciństwie w komunistycznej Polsce oraz późniejszym życiu za granicą. Autorka spisywała te wspomnienia w latach 90-tych.
W życie zwykłych obywateli, którzy mieli jedną skazę - byli pochodzenia żydowskiego, brutalnie wmieszała się polityka.
Wydarzenia marcowe były spowodowane walką o władzę miedzy dwoma frakcjami w ówczesnej PZPR (partii, która wtedy rządziła Polską). Tzw. "Partyzanci" z Mieczysławem Moczarem, którzy byli nacjonalistami i antysemitami walczyli z frakcją Władysława Gomułki (który rządził wtedy naszym krajem). Z tego czasu pochodzi słynne powiedzenie "Kto nie z Mieciem, tego zmieciem".
Czytając tę książkę, czasem miałam wrażenie Deja vu. Czasy się zmieniają, a mechanizmy polityczne np. czynienie z wroga innych ludzi, wtedy byli to Polacy żydowskiego pozostają takie same. Przykład naszej najnowszej historii i nagonki na osoby o innej orientacji seksualnej (ideologia LGBT).
"Życie przecięte" to wspomnienia emigrantów marcowych. Joanna Wiszniewicz - polska historyczka, pracowała w Żydowskim Instytucie Historycznym. Też miała pochodzenie żydowskie, przygotowywała tę książkę 15 lat. Opublikowała ją w 2008 roku, a rok później zmarła.
Podzieliła ja na 3 części. W pierwszej części jej bohaterowie opowiadają o swoim dzieciństwie. O tym jak dowiedzieli się o swoim pochodzeniu. Niektórzy dowiedzieli się o tym mając np. 17 lat. Są to tylko nie tylko wspomnienia osób pochodzących z rodzin tzw. "żydokomuny i nomenklatury". Tego określenia używają bohaterowie książki. Były to osoby uprzywilejowane w ówczesnych czasach. Ich rodzice zajmowali wysokie stanowiska w partii, oni studiowali w Warszawie, mieli dobre życie, mogli wyjeżdżać za granicę. Są również wspomnienia ludzi mieszkających w Łodzi, Wrocławiu, czy mniejszych miejscowościach, i oni sami mówią, że ta warszawska młodzież pochodzenia żydowskiego była inna, czuła się lepsza.
Co jest jeszcze ciekawe, i co łączy ich wszystkich. Ich rodzice byli przedwojennymi komunistami, często wojnę spędzili w Związku Radzieckim. Dzieci wiedziały, że różnią się od swoich polskich koleżanek i kolegów. Nie miały babci, dziadka, cioci - bo wszyscy zginęli w Holokauście.
Część druga, to opowieść o marcu 1968 roku - strajki studenckie na Uniwersytecie Warszawskim, aresztowania i pobyt w więzieniu, wyrzucenie ich rodziców z pracy, z uczelni, gdzie byli wykładowcami, z urzedów oraz nakaz opuszczenia kraju na zawsze - pozbawienie polskiego obywatelstwa.
I część trzecia, to ich losy na emigracji.
Konstrukcja książki, może powodować pewną niedogodność czytania, - ale to są już moje indywidualne odczucia. Może lepiej czytałoby się całe wspomnienia jednej osoby od początku do końca, a nie podzielone na części.
To ważna książka o trudnej i skomplikowanej historii naszego kraju. Trudno się czyta takie historie, jak wyrzuca się z kraju obywateli, tylko dlatego, że byli żydowskiego pochodzenia. I co najgorsze robi się to w imię walki politycznej o władzę. Bo trzeba znaleźć wroga. Jak widać ten mechanizm polityczny wykorzystuje się nadal, nie tylko u nas. Niektóre wypowiedzi z przed kilkudziesięciu lat są nadal aktualne:
cyt.: "Babcia bardzo często się z dziadkiem nie zgadzała. "Michał, kiedy ty przejrzysz na oczy!". W sprawach politycznych ona nie miała tylu złudzeń. A dziadek miał złudzenia i mimo, że może wiedział nawet, że wielu ludzi zostało przez ten system zniszczonych, to prawdopodobnie nie mógł chyba uwierzyć w tę całę machinerię, jakoś to do niego nie dochodziło, choć nazwano go kiedyś stalinowcem - a babcia wiedziała, jak to jest. Brała mój podręcznik do historii i zarykiwała się ze śmiechu: "Rozumiem, że potrafią być zdolni do wszystkiego, ale żeby aż tak poprawić tę przeszłość?" - i wszystkie te skłamane fakty na nowo mi opowiadała, tylko z zastrzeżeniem: "Ma to nie wyjść poza nasze cztery ściany, bo będziemy mieć problemy"."
I cyt.: "Ale że ta władza zdolna jest do takiego cynizmu i kłamstwa? Skonstruowała kategorię: Żydzi, nie-Żydzi, włączono do tego jeszcze wątek dzieci nomenklatury - no i już! Zadziałało. Okazało się, że tak łatwo podzielić społeczeństwo!"
Jeszcze jedna refleksja, jak dużo Polska na tym straciła. Jak się mówi fachowo, wyjechała bardzo wartościowa tkanka społeczna: ludzie kultury, lekarze, naukowcy i ich dzieci studenci, którzy potem porobili kariery za granicą. Zostali lekarzami, profesorami na uczelniach w innych krajach, a mogli przecież budować przyszłość tego kraju.
"Życie przecięte" - tytuł książki dobrze oddaje losy pokolenia marca 1968 roku,to część naszej historii, skomplikowa i trudna, ale należy o tym pamiętać, bo za chwilę tych ludzi już nie będzie, ze względu na ich wiek.
Dobrze, że możemy przeczytać relacje świadków tamtych wydarzeń - ludzi wyrzuconych z Polski Ludowej, tylko dlatego, że mieli żydowskie pochodzenie.