Diagnoza: rak! To dla wielu osób wyrok.Wyrok śmierci. Trudno się temu dziwić czy polemizować z tym faktem. Nowotwór to podstępna choroba, dosięga coraz więcej osób.
Monika Godlewska w swojej książce "Jak pokonałam raka" pokazuje, że wcale nie musi tak być. Rak nie musi równać się śmierci.
Jej teoria jest poparta własnymi doświadczeniami. Mając lat 28 usłyszała swój wyrok. Miała rodzinę, małe dziecko, właśnie zaczynała nową, ciekawą pracę. Na pewno nie był to dobry moment na chorobę. Ale czy kiedykolwiek jest na to dobry moment? Wobec tego ani myślała się poddać. Zaczęła swoją walkę, którą nie bez wyrzeczeń i nie bez cierpień wygrała.
Swoją walkę rozpoczęła od zmiany diety. Okazuje się,że dużo produktów lub ich sposób przyrządzania jest rakotwórcze. Najwłaściwsza jest dieta makrobiotyczna, niezawierająca nabiału, mięsa, cytrusów. W dodatku, aby posiłki były smaczne potrzeba, trzeba dużo czasu poświęcić na ich przygotowanie. Do tego konieczna jest niezwykła determinacja,ale cóż bardziej może nas zdeterminować jak nie taka diagnoza? Pani Monika oprócz diety zaczęła uprawiać jogę, korzystać z psychoterapii, a nawet hipnozy i porad uzdrowicieli.Zetknęła się również z panią jasnowidz, która uświadomiła jej genezę jej choroby, jej tendencje, zachowania i postawy życiowe, które przyciągnęły chorobę.
Walka z rakiem ani przez chwilę nie była łatwa, przeciwnie była prawdziwie wyczerpująca. Nie obyło się bez przerzutów. Rak na początku zaatakował żebra, po ich wycięciu ponownie zaatakowała, tym razem płuca. Autorka książki popadła w depresję. Na szczęście dzięki psychoterapii i swojej duchowej samorealizacji dość szybko się otrząsnęła. Co więcej zaczęła dostrzegać plusy swojej choroby "...Choroba nowotworowa okazała się zbawienna dla mnie, abym mogła dokonać radykalnych zmian. Bez niej nie byłabym na tym etapie rozwoju, na którym jestem obecnie. Z pewnością nie potrafiłabym się cieszyć tym, co zostało mi dane..."
Dzięki chorobie Godlewska zrozumiała, że my sami mamy wpływ na wszystkie choroby i w związku z tym sami też możemy się uzdrowić.
Pokonawszy chorobę pani Monika stała się nową osobą,żyjącą bardziej świadomie,żyjącą pełnią życia. Można powiedzieć,że ta choroba była jej potrzebna. Przestałą zmuszać się do czegokolwiek i robi to, czego pragnie, osiągnęła harmonię i spokój.
Myślę,że ta książka może pomóc ludziom chorym na nowotwór lub im bliskim,ale nie tylko.
Ja, osoba zdrowa po przeczytaniu tej pozycji inaczej patrzę na swoje życie i z pewnością poczynię pewne zmiany. Polecam, warto zapoznać się z tą lekturą.