„Wszystkie nasze poplątane ścieżki” to debiutancka powieść Kiry Zielińskiej. Sama bardzo chętnie sięgam po debiuty, gdyż pozwalają one na odkrywanie nowych, wspaniałych autorów, którzy w późniejszym czasie bardzo często zostają ze mną na dłużej!
Historia została podzielona pomiędzy dwóch bohaterów, których losy poznajemy.
Pierwszym z bohaterów jest Reda. Młody chłopak, który po śmierci matki został sam z ojcem. Niestety ojciec nie udźwignął utraty żony, załamał się, popadł w nałóg alkoholowy i to właśnie młody chłopak zmuszony został przez życie, aby zadbać zarówno o siebie, jak i o ojca. To na nim spoczywa utrzymanie rodziny, ale również i domu. Znajduje on pracę w warsztacie samochodowym, gdzie zaczyna nie tylko zarabiać pieniądze, ale również odkrywać swoją pasję. Reda czerpie wiele radości z pracy przy samochodach. Kiedy, jako młody chłopak, traci również ojca, Reda otrzymuję propozycję pracy od nieznanego dotąd przyjaciela jego ojca. Mężczyzna proponuje mu pracę oraz to, że jego życie wreszcie się odmieni.
Drugi bohater to Janek, który jest szczęśliwym mężem Ady, a także ojcem wspaniałych dwuipółletnich bliźniaczek. Niebawem na świat ma dołączyć również trzecia pociecha. Mężczyzna prowadzi firmę transportową, która przynosi zyski. Tworzą szczęśliwą rodzinę, a wszystko wydaje się układać idealnie. Niestety życie postanawia spłatać mu figla w dniu narodzin wyczekiwanej córeczki, kiedy otrzymuje dziecko, tracąc równocześnie żonę, która umiera przy porodzie. Od tej pory nic już nie będzie takie samo. Janek w znacznym stopniu zmuszony będzie przewartościować swoje życie. Zająć się domem i przede wszystkim dziećmi, co może być znacznie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, dla samotnego mężczyzny z trójką dzieci. Czy mężczyzna udźwignie taki ciężar i jak poradzi sobie dalej w życiu?
Pozornie dwie niezależne, zupełnie ze sobą niezwiązane historie dwóch mężczyzn. Niemniej jednak łączy je więcej, aniżeli moglibyśmy sobie wyobrazić. Nie będę zbyt wiele zdradzała, aby nie psuć przyjemności z czytania innym, niemniej jednak myślę, że każdy, kto pokusi się sięgnąć po ten tytuł, będzie czytał z zapartym tchem, wyczekując tego, co wydarzy się dalej.
Książka jest niezwykle poruszająca, podczas czytania niejednokrotnie na moich pliczkach pojawiały się łzy wzruszenia. Autorka porusza w niej niezwykle trudny temat, jakim jest samotne rodzicielstwo. Niestety jest to temat powszechnie znany, niemniej jednak inaczej wychowuje się dziecko, gdy drugi rodzic żyje gdzieś obok, a inaczej, gdy odszedł na zawsze i mamy świadomość, że nie zobaczymy go nigdy więcej. Z reguły to właśnie kobieta w większości zajmuje się organizacją ogniska domowego oraz wychowywaniem dzieci. W większości przypadków to więź matki i dzieci jest najsilniejsza, dlatego rola samotnego ojca jest tak trudna. Nie każdy mężczyzna potrafi udźwignąć taki ciężar, jakim jest samotna opieka nad maleńkimi dziećmi. Czy w tym przypadku Janek podoła wyzwaniu, jakie stawia przed nim życie…
Wspaniała, poruszająca historia o niesprawiedliwościach, jakie często szykuje nam los. O wyzwaniach stawianych przez życie człowiekowi, z którymi jedni radzą sobie lepiej, innych niestety one pokonują, okazując się silniejszymi.
Książka mimo swojej objętości czyta się bardzo szybko i niezwykle przyjemnie. Autorka, pomimo tego, że porusza wiele trudnych tematów, to jednak opisuje przedstawione historie w bardzo lekki sposób. Wspaniała książka, która wciąga od pierwszej strony i sami nie wiemy kiedy, a już zmierzamy ku jej końcowi. Ja ze swojej strony bardzo serdecznie polecam ten tytuł!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi sztukater.