Ekskluzywne liceum żeńskie, bogate nastolatki. Prym wiedzie Grupa - grono najpiękniejszych, najbardziej popularnych dziewczyn. Jednak są tam też osoby poza nawiasem akceptacji, odrzutki. Jednym z takich odrzutków jest Raye, dziewczyna - jak się wydaje - zupełnie przeciętna, kujonka, nie wzbudza zainteresowania w Grupie.
Raye postanawia poprowadzić małą gierkę za pomocą Facebooka. Zakłada fikcyjne konto, jako bardzo atrakcyjna nastolatka, która dopiero co przyjechała do Stanów. Wysyła zaproszenia do wszystkich atrakcyjnych chłopaków z liceum męskiego i czeka. Niestety - mimo przyjęcia zaproszenia - nie ma żadnego odzewu, nikt do niej nie pisze, nigdzie nie zaprasza. Raye zapomina więc o tym profilu. Do czasu jednak...
Przez przypadek los styka ją z Ellą, przywódczynią Grupy, najbardziej popularną dziewczyną w szkole. A ona namawia Raye do tego, by użyły fikcyjnego profilu do zemsty na byłym chłopaku Elli - Julianie. I tak zaczyna się gra, która okazuje się je przerastać...
Jak to z nami jest? Dlaczego mamy wrażenie, że w internecie jesteśmy zupełnie bezkarni, możemy być każdym i robić wszystko? Dlaczego możemy obrażać innych, knuć przeciwko nim, mieszać ich z błotem, wymyślać bajki na ich temat i czujemy się wszechwładni i nieograniczeni? Dlaczego jesteśmy tak okrutni?
Książka dobrze ukazuje mechanizmy często rządzące młodymi (i nie tylko!) ludźmi. Mamy tutaj chęć przynależenia do grupy, szczególnie grupy uprzywilejowanej. Pragnienie bycia "fajnym". Mamy tutaj gierki personalne mające na celu sprawowanie władzy, kontrolę nad innymi. Mamy popełnianie okrucieństw by tylko czuć się akceptowanym. Mamy również granie różnorakich ról, by tylko podnieść swój status. Mamy bezmyślność i nie myślenie o konsekwencjach. Ale z drugiej strony są też dobre przykłady - wytrwałą przyjaźń, zrozumienie i opamiętanie się, przyznanie się do błędu etc.
"Gra o Juliana" jest typową książką dla nastolatków. Pod względem języka, zachowań bohaterów, opisów etc. Zdecydowanie pomysł na fabułę jest dobry i użyteczny, dobrze by mówiono o wpływie internetu na życie nas wszystkich, również właśnie w takim wymiarze, jak ten opisany w książce. Uważam, że świetnie pasuje do swojej grupy docelowej i warto byłoby rozpocząć dyskusję o niej w szkołach, szczególnie w gimnazjach i liceach. Książka jest napisana lekko, przystępnie, nie jest długa, a losy bohaterów powinny być dla młodzieży interesujące. Byłaby ona też dobrym punktem startowym dyskusji w klasach na tematy w niej poruszane. Mam wręcz wrażenie, że jest dobrym podkładem do artykułów w mediach młodzieżowych. Może z niej potencjalnie zrodzić się ważna i wartościowa dyskusja. A swoją drogą paradoksem jest to, że publikuję tekst o tej książce właśnie w medium, na którym jest ona skupiona. Strona pozytywna i strona negatywna tego samego medalu.
Książkę polecam głównie młodzieży, aczkolwiek wychowawcy i rodzice mogą ją podkraść i również przeczytać, chociaż będzie zapewne dla Was mniej ekscytująca, niż dla nich.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]