Kilka dni temu miałam okazję przeczytać drugi tom rewelacyjnie rozpoczętej przez Paulinę Hendel serii Żniwiarz. Spotkanie z książką okazało się dla mnie niezwykłą przygodą i zaskoczeniem. Dacie wiarę, że pochłonęłam tę ponad czterystustronicową lekturę w zaledwie jeden dzień? Autorka ponownie sprawiła, że nie mogłam oderwać się od czytania. Co więcej, nie sądziłam, że Czerwone Słońce okaże się dla mnie idealną pozycją, dzięki której skończy się mój kac książkowy! 🤪
Czerwone Słońce z pewnością nie jest przewidywalną lekturą. A ten problem właśnie posiada większość dzisiejszych książek. Już po pierwszych stronach wiedziałam, że nie odłożę jej tak łatwo. Im dłużej czytałam, tym bardziej nie potrafiłam jej zamknąć. Tak mijał rozdział za rozdziałem i nie wiem kiedy, nagle spostrzegłam, że kończą mi się strony. Czy spośród wszystkich słowiańskich demonów istnieje taki, który przywiązuje czytelnika magicznymi linkami do książki tak, że nie może się od niej oderwać?
Okładka - cudowna, co tyczy się całej serii. W idealny sposób nawiązuje do treści lektury i jest bardzo przyjemna dla oka. Warto wspomnieć o tym, że zawiera symbolikę, którą poznajemy w trakcie czytania utworu. Sama książka została napisana w sposób bardzo miły dla czytelnika. Istnieje podział na rozdziały o odpowiedniej długości, w których znajdujemy dobrze uporządkowane wydarzenia. Czasami musiałam przeczytać coś dwa razy, zanim przeszłam dalej, ale to nie sprawiało mi żadnego problemu w zrozumieniu treści. Bohaterowie zapadli mi w pamięć szczególnie po przeczytaniu pierwszego tomu Żniwiarza. A gdyby ktoś ich nie pamiętał - bez obaw, skonstruowanie akcji pozwoli na dokładne przypomnienie sobie wszystkich scen z poprzedniej części. Sama kreacja postaci zasługuje na ogromne brawa! Bardzo rzadko bohaterowie książek przypadają mi tak do gustu. Nie da się ich nie lubić! Czytanie ich wypowiedzi to tylko płynne i przyjemne przesuwanie wzrokiem, a od czasu do czasu uniesiony w uśmiechu kącik ust.
Paulina Hendel do końca trzyma w napięciu, a Czerwone Słońce na pewno nie jest tym tomem, na którym zakończę moją przygodę z Magdą i Feliksem. Długo będę wspominać tę wybitną książkę i polecać każdemu dookoła. Moim zdaniem jest idealna nie tylko jako prezent dla nastoletniego czytelnika, a jest świetną formą rozrywki i spędzenia wolnego czasu dla starszych. Miło jest od czasu do czasu zaszyć się w ciepłym kącie z dobrą książką w ręku, zwłaszcza podczas (jeszcze) zimowych wieczorów.
Za niedługo sięgnę po kolejny tom serii. Już nie mogę doczekać się ponownego spotkania z Nawimi i śledzenia losów cioci Janiny - bo w końcu to ona była królową tej części 😜! Jestem przekonana, że gdy tylko rozpocznę czytanie, Paulina Hendel znów wciągnie mnie w wir przygód ,,nowej" Magdy i starego duszą, a młodego ciałem Feliksa. Hej, chwila... przecież Żniwiarze nie mają dusz!