Serce w prezencie recenzja

"Wiedza, że nasza druga połówka już nas nie kocha, bywa wyzwalająca. Szkoda tylko, że ludzie wszystko sobie utrudniają."

Jane to osoba tak pozytywna, że czytelnik sam zaczyna taki być. Jej wszechogarniająca dobroć udziela się przez kartki. Pracuje jako doradca zakupowy i okres przedświąteczny jest dla niej najtrudniejszy. Jednak jej ogrom miłości do świata idzie w parze z niezdarnością. Pewnego dnia w firmowej windzie wylewa kawę na pracownika z 33ciego piętra. Michael to prawnik, który uchodzi za gbura. Przystojnego co prawda... Ale wciąż gbura.

To jedno spotkanie w windzie otwiera przed nimi całkiem nowe drzwi...

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Ta książka jest najcudowniejszą świąteczną opowieścią, jaką przeczytałam do tej pory. Bije od niej taka pozytywna energia, że pochłonęłam ją momentalnie. Teraz trochę tego żałuję bo mogłam nacieszyć się nią trochę dłużej.

Dwoje ludzi, którzy różnią się od siebie właściwie pod każdym względem. Połączyła ich winda. Jakkolwiek to dziwnie nie brzmi, uwierzcie, że ta książka to hit. Nie ma tu niepotrzebnych dram. Nie ma komplikacji, które sprawiają, że główni bohaterowie boczą się na siebie i sami psują relację. Od samego początku, kiedy to Jane i Michael (nie Mike! 😂) znajdują się w niezręcznej sytuacji, nie mogą jakoś przestać o sobie myśleć. Wkrótce spotykają się ponownie. Jasne, widywali się wcześniej gdzieś na korytarzu, ale dopiero teraz zaczęli utrzymywać jakiś kontakt. Ich relacja rozwijała się w naturalny sposób. Stopniowo i powoli się poznawali bliżej. Jak się okazało później, każde z nich miało swoje osobiste problemy. Mruk okazał się całkiem fajnym gościem i niezwykle uczuciowym. A Jane... Ahh Jane... Bardzo chciałabym mieć wśród bliskich tak radosną duszyczkę, która zawsze ma uśmiech na ustach. Wszystkich zarażała pozytywną energią... No prawie wszystkich. Taka jedna mała Jane a wniosła ogrom dobroci w życie wielu ludzi. Nic dziwnego, że Michael nie mógł się jej oprzeć. Akurat znajdował się w trudnym momencie życia i myślę, że los nie bez powodu zesłał tę kobietę na jego drogę. Obydwoje siebie potrzebowali.

Powiem wam szczerze, że w tej książce nie ma postaci, która byłaby jakaś zła. Wiecie, zwykle jest ktoś dobry i ktoś, kto robi na złość. Tutaj tego nie ma. Bohaterowie są wykreowani w fantastyczny sposób. Po prostu są zwyczajni, jak my. Można się śmiało z którymś z nich utożsamić. Autorka w tym wszystkim poruszyła temat ciężkiej choroby i straty ważnej osoby. Dodatkowo też temat rozbitej rodziny oraz niezbyt dobrych relacji z rodziną. Jednak mimo trudnych tematów, historia ta pokazuje, że przeznaczenie istnieje i przed nim nie uciekniemy. Czasem los stawia na naszej drodze pewne osoby. Możemy tego jeszcze nie wiedzieć, ale pojawiają się one z jakiejś przyczyny. Często by pomóc nam przetrwać jakiś trudny czas. Polecam wam tę książkę!