Długo trzeba było czekać na kontynuację cyklu „Caraval” Stephanie Garber. Pierwszy tom cyklu czytałam po raz pierwszy w 2017 roku. Pięć lat później doczekałam się wydania u nas drugiego tomu, a niebawem ma wyjść finalny tom. Czy warto było czekać na tę powieść aż pięć lat? Zdecydowanie tak.
Tella i Scarlett uciekły od ojca despoty, a Scarlett dodatkowo od aranżowanego małżeństwa, które dla niej zaplanował. Tella jednak nadal nie czuje się wolna. Dopóki nie pozna odpowiedzi na dręczące ją pytania i wątpliwości, nie będzie mogła zaznać spokoju i normalnie żyć. Poza tym Tella ma do spłacenia dług. I to nie byle jaki dług, bo od tego, czy jej się uda, zależy życie jej i jej najbliższych. Dziewczyna dobiła targu z tajemniczym przestępcą, któremu obiecała coś, czego nikomu jeszcze nie udało się dokonać: prawdziwe imię Legendy. Szansę na odkrycie prawdziwej tożsamości Mistrza Caravalu ma tylko ten, kto zwycięży w legendarnej grze. A jak wiadomo jest to zadanie praktycznie niewykonalne. Tella postanawia wziąć udział w specjalnej edycji Caravalu, organizowanej z okazji urodzin cesarzowej. I musi wygrać. Stawka jest wysoka, poświęcenie również będzie musiało być proporcjonalnie większe. Czy Telli uda się wygrać i spłacić dług? Czy odkryje tożsamość Legendy? Jakie tajemnice odkryje?
Chociaż ta część jest inna niż poprzedniczka, jest równie porywająca, tajemnicza, hipnotyzująca. Inna przede wszystkim dlatego, że tym razem młodsza z sióstr – Tella – gra w niej pierwsze skrzypce. To ona bierze udział w grze i to od niej zależy życie jej i jej bliskich. Bo w tej edycji gry dziewczyna walczy o coś więcej niż tylko spełnione marzenie. Pierwszy tom cyklu zakończył się mocnym akcentem, można nawet powiedzieć, że nieoczekiwanym zwrotem akcji. Do fabuły wprowadzona została nowa postać. Okazało się też, że Tella nie była z siostrą szczera. Zataiła przed nią coś bardzo ważnego i teraz musi ponieść konsekwencje swojej decyzji. Dziewczyna wchodząc w układ z niejakim Przyjacielem naraziła na niebezpieczeństwo nie tylko siebie. Teraz musi spłacić dług. Jak to jednak zrobić, skoro zobowiązała się w zamian za pomoc dostarczyć prawdziwe imię Legendy. Misja wydaje się niewykonalna, jednak Tella musi zrobić wszystko, aby się z tej umowy wywiązać. Autorka nie wyszła z formy, a kolejna część owianej tajemnicą gry zachwyca. Po raz kolejny fakty mieszają się z fikcją, kłamstwo udaje prawdę, a prawda okazuje się być mniej prawdziwa niż zakładamy.
Losy sióstr śledzimy w „Legendzie” z perspektywy Telli, która jest tą bardziej zwariowaną, żywiołową, przebojową, pewną siebie i czasem lekkomyślną siostrą. Z tą pewnością siebie i brawurą, którą myli z odwagą, wkracza w świat nieprzewidywalnej gry Caraval. Atmosfera gry urzeka tak samo jak w poprzednim tomie, a nawet jeszcze bardziej, bo wprowadzone zostały dodatkowe elementy i nowi bohaterowie, co jeszcze bardziej urozmaica fabułę i sprawia, że atmosfera coraz bardziej się zagęszcza. Już w poprzedniej części było mrocznie. Teraz można w powieści wyczuć dodatkowo nutę grozy, co sprawia, że mimo całej magii, która dosłownie wylewa się z kart powieści, bywa momentami strasznie. Klimat, jaki panuje w powieści określiłabym jako ponury, nieco dekadencki. Caraval przybiera nieco inną formę niż poprzednio, jednak i tym razem nie obejdzie się bez szeregu niedopowiedzeń, iluzji i tajemnic, które odkrywamy stopniowo, czemu towarzyszy narastające ze strony na stronę napięcie. Akcja w powieści jest szybka, a perspektywa Telli wyszła książce na plus. Młodsza siostra wniosła do tej części trochę więcej życia razem ze swoim zadziornym charakterkiem. W porównaniu z poukładaną, rozważną, zachowawczą Scarlett, Tella jest dużo bardziej zwariowana, uparta, harda, nie boi się ryzyka, co nie zawsze kończy się dla niej dobrze, jednak dzięki temu jeszcze więcej się w powieści dzieje. Wątek romantyczny w tym tomie jest również obecny, jednak stanowi tło rozgrywających się na pierwszym planie wydarzeń. Bardzo interesującym wątkiem są pojawiające się w powieści Mojry – pradawne, potężne, obdarzone niezwykłą mocą istoty z mitologii greckiej. Jakie znaczenie dla przebiegu akcji ma ich pojawienie się w powieści, musicie już sprawdzić sami. Dodam tylko, że te istoty plus magia Caravalu to połączenie niezwykle oryginalne, które sprawia, że „Legenda” jest powieścią nietuzinkową i absolutnie nieodkładalną.
„Legenda” zachwyca niecodzienną magią, zawiłą intrygą, ciekawymi postaciami i sekretami, które towarzysząc bohaterom staramy się odkryć (w tym ten najważniejszy, czyli prawdziwą tożsamość Mistrza Legendy). Nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam coś bardziej oryginalnego. Polecam i zachęcam do poznania całego cyklu, którego finał poznamy już niebawem.
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Poradnia K.