Po pierwsze to uważam, że chyba większość z nas czytających nie zrozumiała tej książki. Być może jest prawdą, że nie do końca dobrze została napisana, ale zastanawiałem się ostatni tydzień, jak miałby to ja opowiedzieć tak rozległą historię. Gdyby nie było bloga autora Roczniaka, to pewnie bym w ogóle nie zrozumiał tego, że fantazy to prawie tam nie ma. Bo ciężko podróż po Krainie, skoro wiemy prawie od początku, że jest to para-hipnotyczne działanie niejakiego Banarego. Jednak chyba wszystkim recenzentom (bo nie znalazłem żadnego odnośnika) umknął wątek sekty. To co wydawało mi się fantazją już w pierwszym rozdziale, kiedy jakiś staruszek wyciąga spod ławki zwiniętą kartkę, to już jest nienormalne, bajkowe, basniowe. Jednak jak skończyłem czytać, to dopiero zastanowiłem się nad tym, że to może wcale nie uf Czarnal czy jak go tam nazwano. Przeglądając opis na FB dotarłem do rubryki Wyznanie, w którym to miejscu pan Roczniak pisze, że wyznaje sektę Sagaseńczyka. Cokolwiek by to nie oznaczało, jest kolejnym śladem, a może poziomej tej historii. Czy autor bierze udział w jakimś szaleństwie, czy może je z rozmysłem tworzy, to zupełnie nie ma znaczenia, bo najważniejsza jest powieść. A powieść powala. Powala i daje taki rodzaj podróży, której nigdy, mimo ponad pięćdziesięciu lat życia nie przeżyłem. Nie sądziłem, że można tak dotrzeć do umysłu i wyobraźni nastolatka i po tragicznych jego decyzjach, dotrzeć do jego marzeń i padliny, bo jakże inaczej nazwać życie z ojcem, które musiał przeżyć tytułowy Max Woodward. Zestawiam to i dzielę się tym, bo w większości recenzji i tym czym dzielą się tutaj czytelnicy, poruszane są sprawy płytkie, i nie chcę nikogo obrazić, ale chyba cel był i uderzenie autora dużo głębsze. Zastanawiałem się wraz z moją żoną, dlaczego autor pominął ten aspekt sensacyny i kryminalny, który zapowiadał się naprawdę na genialny thiller. Myślę, że docelowo powstała opowieść o błądzącym chłopcu i jego makabrycznym świecie i życiu w Krainie, a ten wątek kryminalny został dołączony dla potrzeb wymagań rynku i lżejszego czytania. Ten spory wpis zamieszczam poruszony tym wpisem autora na blogu, że nie uda mu się skończyć drugiego tomu i jak rozumiem zaprzestaje pisania. Mam nadzieję, że to nieprawda. Karol Mochnacki. Elbląg. 4 sierpnia 2010