Mamy ją tak długo, jak sami na to pozwalamy. Wolność tkwi w naszych umysłach. Jest ulotna, bywa tak, że sami ją tracimy. Bardzo łatwo.
Antyutopia to mój ulubiony gatunek. Z wypiekami na twarzy pochłaniałam kolejne strony „Magazynu” Roba Harta, mając w głowie moje doświadczenie czytelnicze w tym zakresie. Nie mogę tutaj nie wspomnieć o Jewgieniju Zamjatinie. Większość pewnie zaczęłaby od George’a Orwella, ale to Zamjatin – rosyjski pisarz – był pierwszy. Jego powieść „My” zainspirowała Orwella, być może znał ją również Aldous Huxley. Wszystkie trzy książki były ze mną w trakcie lektury „Magazynu”. Jeśli lubicie antyutopie, to koniecznie musicie przeczytać nie tylko „Rok 1984”, „Nowy wspaniały świat” (a także jego kontynuację), ale przede wszystkim powinniście znać „My” Jewgienija Zamjatina.
Czego można chcieć od życia, gdy ma się pracę, której każdy pragnie (zamiast cierpieć na pustyni), gdy można po pracy iść na pysznego chmurgera, wypić drinka i oddychać klimatyzowanym powietrzem? „Chmura” to wyjątkowe miejsce – każdy chce tutaj pracować. Firma założona przez Gibsona zyskała praktycznie monopol na rynku i objęła swoją działalnością wszystkie sfery życia człowieka. Sercem organizacji jest magazyn, w którym uwijający się w pocie czoła pracownicy przenoszą przedmioty na taśmę. Produkty są następnie transportowane przez drony. Proste i genialne. System pracy jest bardzo sformalizowany. Każdy pracownik ma koszulkę w odpowiednim dla swojego działu kolorze. Każdy dostaje zegarek z wbudowanym GPS-em – bez niego nawet nie wyjdzie się z pokoju. Całe życie toczy się w wielkim kompleksie, bez wychodzenia na zewnątrz. Tutaj się pracuje, śpi, spotyka z innymi (oby nie za często) i tutaj się mieszka. Każdy dzień podlega tej samej rutynie. Praca, jedzenie, sen, praca, jedzenie, sen, praca, jedzenie, sen…
Narracja prowadzona jest z trzech różnych perspektyw. Kolejne rozdziały skupiają się na trójce bohaterów (trójkąt jak u Zamjatina): Gibsonie – założycielu Chmury, który prowadzi swój blog i jego relacje poznajemy z perspektywy pierwszoosobowej, Paxtonie – wynalazcy, którego firmę Chmura doprowadziła do upadku oraz na Zinnie – szpieżce (takie określenie jest użyte w książce), która wykonuje tajną misję. Paxton nosi niebieską koszulkę i pracuje w ochronie. Przeżywa straszne chwile, gdyż musi pracować dla firmy, która zniszczyła jego działalność. Był szefem, pomysłodawcą, a teraz pracuje jako zwykły „cieć”. Nie ocenia jednoznacznie Chmury, w pewnym momencie nawet uważa, że wszystko jest okey, bo przecież ma pracę, ma gdzie mieszkać i nie przymiera głodem. Gibson z kolei przedstawia swoje idee, w pewnym momencie nawet się tłumaczy ze swojego bogactwa i „sukcesu”. Uważa, że ulepszył świat. Zinnie nienawidzi Chmury, ale musi wykonać zlecenie, by zarobić. Odkrywa przerażające rzeczy. Za nowoczesną technologią i wielkimi ideami kryje się… koniecznie musicie się dowiedzieć co!
W każdej antyutopii pojawia się motyw buntu. Ruch oporu zazwyczaj chce wszystko zniszczyć, bo jedynie tak można cokolwiek zmienić. Naprawa nie wchodzi w grę. Często jednak okazuje się, że bunt i wszelkie działania dywersyjne nie mają racji bytu. Nic się nie zmienia, system zawsze zwycięża. Jak to będzie z Chmurą? Zakończenie jest logiczne, stanowi naturalną konsekwencję działań bohaterów. W tym wszystkim przerażające jest to, że jesteśmy tylko marionetkami, łatwo dajemy sobą sterować, nie wiedząc, co tak naprawdę się dzieje. Paxton z jednej strony akceptuje porządek, który panuje w Chmurze, ponieważ zaspokaja ona jego podstawowe potrzeby. Mimo to sam siebie stara się przekonać, że wszystko jest dobrze. Wiadomo, że nie jest. Chciałby robić coś innego, wyjechać, rozwijać się, a nie wykonywać pracę, której nie cierpi. Ale czy to jest możliwe? Zinnie powtarzała mu kilka razy, że wolność należy tylko do niego, póki jej nie odda.
Jak to jest z naszą wolnością? Oddajemy swoje dane, wizerunek, informacje za… nakładkę na zdjęcie, za śmieszny test, za możliwość podglądania innych. Wydaje nam się, że nie ma to znaczenia. Chodzimy codziennie do pracy, wpadając w rutynę i tak naprawdę nie żyjąc, a tylko wegetując. Usprawiedliwiamy się tym, że tak trzeba, bo przecież trzeba opłacić rachunki, jeść, mieszkać, spać. I może niektórym rzeczywiście to wystarcza. Ale zawsze pojawi się rysa. Bunt jest nieuchronny. Było tak u Zamjatina, było u Orwella i Huxleya i w „Magazynie” również.
Premiera książki już 29 stycznia – zostanie opublikowana przez
Wydawnictwo W.A.B. – to doskonała lektura dla miłośników antyutopii. Dostarcza wielu inspiracji do tego, by zastanowić się nad swoim życiem i swoją wolnością. Nawiązuje do tradycji antyutopii, wnosząc powiew nowoczesności i odniesienia do współczesnego świata, w którym królują drony i pełna kontrola. Smutne i przerażające jest to, że to żadna przyszłość – to wszystko już się dzieje. Wielki Brat zawsze patrzy. A my na to pozwalamy.