Ponieważ wścibski człowiek lubi wiedzieć, to pytanie o życie poza Ziemią wprawia go w ‘epistemiczne podniecenie’. Od kilku dekad udaje nam się wysłać w międzyplanetarną przestrzeń sondy, które czasem mijają jakiś obiekt, rzadziej wchodzą z nim w bliższy kontakt (pobierając próbki materii wyrzucanej przez ciało niebieskie lub lądując/rozbijając się na powierzchni). W efekcie wiemy coraz więcej, choć poszukiwania życia trwają. Kevin Peter Hand to astrobiolog, który uczestniczy w inżyniersko-naukowych pracach mających na celu potwierdzenie bądź odrzucenie hipotezy istnienia biologicznych struktur w Układzie Słonecznym, które miałyby szansę zaistnieć niezależnie od ziemskich. „Pozaziemskie oceany. Poszukiwanie życia w głębinach kosmosu” to przekrojowa solidna popularnonaukowa publikacja, która z kilku perspektyw przybliża aktualny (na 2019) stan poszukiwań w tym zakresie. Zgrabnie łącząc inżynierię kosmiczną, fizykę, geologię, chemię, biologię i astronomię w jeden tekst pełen fascynujących odkryć i nurtujących zagadek, zabrał czytelnika w podróż przez czas i przestrzeń. Choć to zaledwie kilka najbliższych nam miliardów kilometrów, to bogactwo możliwości i tak dalece wykracza poza to, co obserwujemy na naszej planecie. Książka trzyma niemal równy poziom, choć do ideału zabrakło mi kilku systematyzacji i podsumowań, a umieszczona pod koniec kilkustronicowa spekulacja nieco zaburzyła bardzo dobre wrażenia.
Struktura książki jest przemyślana. Interdyscyplinarność potrzebna do przeniesienia ziemskich uwarunkowań i naszej niszy bioróżnorodności w świat fizycznie ekstremalnych rejonów odmiennych habitatów księżyców planet zewnętrznych (Jowisza, Saturna i Neptuna), wymagało niezłej gimnastyki i pilnowania, by zbytnio nie meandrować. Ciekawie wplecione zaplecze astronautyczne (autor pracuje w projektach NASA) i doświadczenia z batyskafowych obserwacji głębinowych kominów hydrotermalnych, intencjonalnie nieco wyhamowują główną narrację obfitującą w rzetelną naukę. Same stanowią w istocie ważny i potrzebny składnik detektywistycznego śledztwa w sprawie istnienia wody w Układzie Słonecznym. Astrobiolog dzieląc możliwość zaistnienia ekosystemów na dwie klasy – płytkich zbiorników i głębin wokół wspomnianych kominów (z fotosyntezą i chemiosyntezą odpowiednio) – przekonuje, że wyłącznie to drugie rozwiązanie poza Ziemią jest możliwe. Ciekawie rozbudowując model ekosfery (*), przygląda się najciekawszym, pod tym względem, księżycom dużych planet. Niemal cała analiza dotyczy Europy, Enceladusa i Tytana – jako posiadaczy wody w postaci ciekłej. Samo przybliżenie badawczej analizy, jak wykazano tego faktu, zajęło Handowi sporo miejsca w książce. W efekcie czytelnik dowiaduje się jak prowadzona jest w ostatnich dekadach astronomia planetarna, gdzie subtelne zjawiska z różnych dziedzin, czasem bardzo odległych, uprawdopodabniają mechanizmy, które czasem bezpośrednio są przed nami ukryte. W efekcie narracja pierwszej połowy książki staje się bardzo dobrym przykładem, jak trudno w nauce osiąga się sukces. Jeżeli kogoś interesuje na przykład związek zasady działania bramek na lotniskach z szczęśliwym przypadkiem konfiguracji pola magnetycznego Jowisza, które również skanuje, ale księżyc Europę, co pozwala założyć, że pod powierzchnią skorupy księżyca jest bogata w jony woda (str. 121-128) – będzie zafascynowany lekturą. W ogólności, sporo detali, łączenie faktów, poszlakowe poszukiwania, wykluczanie niemożliwości i wyodrębnianie stanu rzeczywistego, to sposób na narrację w książce.
Fascynujący świat nauk fizycznych księżyców, w drugiej części zostaje rozbudowany o skrótową rekapitulację współczesnego rozumienia życia ziemskiego. Bardzo syntetyczna (i w sposób kontrolowany redukcjonistyczna) wersja autorskiej biogenezy, która dotyka głównie chemicznych zależności (hasłowo: Hand bardzo ciekawie opowiedział o reakcjach redoks, polarności i rozpuszczalnikach czy o chiralności-skrętności) służy naukowcowi do przejścia w hipotetyczny świat replikatorów pozaziemskich. Wizje życia łączącego krzem z węglem, czy zbudowanego na niepolarnym środowisku, pomagają czytelnikowi oswoić się z kierunkami możliwych ekstrapolacji tego, co znamy z otaczającej nas przyrody. Szukając niezbędnych składników życia, buduje i prezentuje astrobiolog strukturę zależności potrzebnych komponentów fizykalnych, by przejść od materii nieorganicznej drogą niesprzecznych alternatyw, do życia ziemskiego (str. 297). To dość nieszablonowa perspektywa prowadząca do kolejnego ‘wąskiego gardła’ możliwości, przypominającego astronomiczną ekosferę (st. 281):
„Żeby móc się reprodukować i odnawiać, życie potrzebuje cząstek, których wiązania są wystarczająco silne, by życie się nie rozpadło, ale zarazem na tyle słabe, by były w stanie zerwać się w procesie replikacji i reprodukcji.”
Krótko o niedosytach. Paragrafy o genetyce organizmów chyba inaczej (nieco bardziej formalnie) warto było przedyskutować w połączeniu z ewolucjonizmem. Ale to detal. Trochę większego kalibru krytyczne uwagi mam do kilku stron (str. 258-265), w których autor ‘przeszarżował’ i dał się ponieść fantastyce (co w ogólności nie musi być złe, ale słabo się komponuje z pozostałym 97% tekstu). Jednak wizja podwodnego rolnictwa pozaziemskich gatunków jest zbyt odległa od stanu badań nad potencjalnym uniwersalizmem zasad biologii.
„Pozaziemskie oceany” buduje ciekawą opowieść o możliwości istnienia życia poza Ziemią, w jej najbliższym otoczeniu. Grafiki czarno-białe dopowiadają, a kolorowa wkładka ze zdjęciami struktur księżyców, które w wyniku wnikliwych analiz szerokiego grona specjalistów kilku nauk pozwoliły na odważne wnioski, pomaga w podążaniu za kolejnymi tropami popularnonaukowego śledztwa. Przydałby się słowniczek trudniejszych pojęć, choć w zasadzie wszystko, co wykracza poza wiedzę z gimnazjum, zostaje wyłożone czytelnie. Jeszcze kilka dekad temu, naukowcy nie wyobrażali sobie, że będą zasadnie i naukowym językiem wykazywać, iż wody w naszym Układzie Słonecznym jest zapewne kilkukrotnie więcej, niż na Ziemi. To, co wprost wynika z książki, to mrówcza praca zespołowa, w której łączy się bardzo odlegle dziedziny i ich wypracowane przez lata specyfiki – od archeologii, przez oceanografie, po paleobiologię, mineralogię i krystalografię lodu II,III. Wszytko zanurzone w podstawach fizyki świata nieożywionego i biochemii istnienia. Ostatnia część książki, skupiona na planach na przyszłość i możliwych kierunkach pogłębiania wiedzy o fizycznej i biochemicznej strukturze księżyców i planet, poprzedzona została bardzo ciekawymi obserwacjami natury filozoficzno-metodologicznej. Chodzi o trzy klasy biosygnatur (bardzo pobudzające do myślenia paragrafy na stronach 312-315), które pomagają w skutecznym budowaniu wizji alternatyw życia. Mamy więc teorie naukowe, modele postępowania, pierwsze sukcesy w gromadzeniu danych o odległych światach i potrzebę odpowiedzi na ludzką ciekawość.
BARDZO DOBRE – 8/10
=======
* Ekosfera, zwana czasem popularnie ‘strefą Złotowłosej’, jest obszarem wokół gwiazd, gdzie warunki sprzyjają życiu. Autor ciekawie rozbudowuje podstawowy model oparty na ilości energii dostępnej (co definiuje zakres odległości przy której woda może przyjąć stan ciekły) o możliwości lokalnego generowania ciepła poza sferą odpowiedniego grzania słonecznego (w wyniku grawitacji z pływami czy produkcją wewnętrzną ciepła w wyniku rozpadów promieniotwórczych).