"Zraniona w tak młodym wieku, zamknęła się w sobie, solennie obiecując, iż już nigdy nie ulegnie porywom serca. Chociaż przeżyła zaledwie osiemnaście lat, czuła się jak zgrzybiała staruszka przytłoczona bagażem doświadczeń. Nie chciała kochać, nie chciała ponownie cierpieć. Wybrała samotność, przekonana, że będąc samotnym, nie można zostać zranionym."
Po cyklu "Gorszy syn" byłam bardzo ciekawa innej odsłony Katarzyny Grabowskiej. Urzekła mnie swoim piórem, operowaniem słowem i trzymaniem w napięciu oraz świetnie wykreowanymi bohaterami. Podjęłam nagłą decyzję, że chciałabym przeczytać "Włoską legendę" i oto przybywam z recenzją.
Od razu zaznaczę, że jeśli z jakichś powodów nie możecie udać się na wakacje, to Autorka zabierze Was w piękne miejsce zwanym Sorrento. Przyznaję, że pierwszy raz mam do czynienia z tą włoską miejscowością i urzekła mnie swoim pięknem opisanym właśnie w tej książce. Pani Katarzyna bierze nas na wycieczkę, która sprawi, że zostaniecie oczarowani włoskimi zabytkami, ich historią, dziedzińcami i widokami na morze, czy wulkan Wezuwiusz. Wycieczkom towarzyszą miejscowe legendy, które sprawią, że przeniesiecie się do innego świata, świata bogów, którzy mieli władzę nad zwykłymi śmiertelnikami. Legendy zapadają w pamięć i przyznaję, że chętnie sama odwiedziła bym opisaną część Włoch, by przeżyć taką przygodę.
Ale... Nie tylko o Włoszech jest ta historia, a o miłości, której nie jest dane spokojnie trwać w szczęściu. Młoda dziewczyna, Emilka, przygotowuje się do matury. Z bagażem doświadczeń nie jest jej łatwo odnaleźć się w nowym miejscu, ale ma u swojego boku mamę, na którą może liczyć. W liceum, do którego uczęszcza nastolatka, zatrudnia się dwudziestosześcioletni Włoch, Giorgio Simonetti, by nauczać swojego ojczystego języka. Gdy młodzież nie wykazuje chęci nauki języka włoskiego, nauczyciel wymyśla rywalizację w nauce, by w nagrodę pojechać na wakacje w jego rodzinne strony. Emilka jest jedną z uczennic, które wyjeżdżają do Sorrento, a tam czeka na nią niespodziewana i zakazana miłość.
Podobał mi się motyw z legendą o Capri i Wezuwiuszu, która była porównywana do uczucia głównych bohaterów. A każdy z nich brnie przez życie z własnym bagażem doświadczeń. Jesteśmy świadkami rodzącego się uczucia, które nie powinno kiełkować, a jednak...
Autorka zwróciła uwagę na kilka ważnych problemów. Wczesne macierzyństwo, które przez młodzieńcze ulotne uczucie pozostawia po sobie ślad w postaci dziecka. Jak młoda kobieta, pozostawiona sama sobie musi uporać się z przyspieszoną dojrzałością. A przecież nie ona sama poczęła to dziecko, prawda? Poruszona jest także kwestia prześladowania, nabijania się z osoby wycofanej, wyciszonej, nie biorącej udziału w życiu klasowym i szkolnym, jeśli chodzi o interakcje z rówieśnikami. Bez znajomości przyczyny łatwo jest nam oceniać drugą osobę. Jest jeszcze kilka kwestii, o których nie będę Wam pisać, by pozostawić coś do okrycia.
Katarzyna Grabowska ma bardzo przyjemne pióro, którego czytelnik staje się zakładnikiem i ciężko odłożyć książkę, dopóki nie dobrnie się do ostatniego zdania. Może trochę drażniły mnie dialogi z małym dzieckiem, ale było ich na szczęście mało i nie zaważyło na mojej ocenie "Włoskiej legendy". Był to naprawdę przyjemny czas, w którym mogłam przenieść się do Włoch i poczuć ten cudowny klimat. Bardzo polecam fanom powieści romantycznych i obyczajowych, ponieważ intryg tutaj nie brakuje.