Wczoraj wpadła mi w ręce książka Barbary Ciwoniuk „Własny pokój”. Przeczytałam ją jednym tchem. I choć wydawnictwo Znak reklamuje ją jako opowieść dla nastolatków, to moim zdaniem książka ta powinna trafić również w ręce każdego szanującego się belfra i rodzica. Bo stać się może niezłą wskazówką, w jaki sposób należy budować dobre relacje z własnym dzieckiem, czy własnym uczniem. Lub w jaki sposób relacje te odbudować, jeśli gdzieś na drodze trudnego dorastania, zatraciło się dobre porozumienie na linii dziecko-dorosły.
Tą książką autorka kolejny już raz udowadnia, że jest fantastyczną twórczynią literatury młodzieżowej.
„Własny pokój” to książka dla młodzieży i o młodzieży. Jej głównym bohaterem, jest 13-latek Zach, borykający się z problemami typowymi dla jego rówieśników. Obok niego pojawia się też szereg postaci drugoplanowych: każda z nich niezwykle barwna, świetnie skrojona. Każda z nich mogłaby śmiało stać się bohaterem kolejnej książki.
Główny wątek powieści skupia się jednak na przyjaźni dwóch chłopców, wywodzących się z różnych środowisk: wspomnianego już 13-letniego Zacha i rok starszego Alfiego. Przyjaźni nietypowej, bo zawartej dzięki wyjątkowemu zdarzeniu, które wbrew logice powinno uczynić z chłopców śmiertelnych wrogów.
Autorka dzięki ukazaniu niezwykłej przyjaźni nastolatków porusza wiele ważnych kwestii, między innymi przemocy w szkole, niezrozumienia na linii dorosły-dziecko, przedwczesnego wkraczania w dorosłość itp.
Momentami „Własny pokój” jest niezwykle zabawny, momentami łza ciśnie się do oka. Ciwoniuk w zgrabny sposób połączyła ze sobą wątki humorystyczne, z tragicznymi, tworząc w ten sposób bardzo dobrą powieść obyczajową.
Choć chwilami opowieść o Zachu i Alfim (zwłaszcza tym drugim) jest ogromnie przygnębiająca i wywołuje gęsią skórkę, to przesłanie niesie ze sobą bardzo optymistyczną treść: nie ma takiego problemu, którego nie dałoby się rozwiązać dzięki szczerej rozmowie, ani takiej tragedii, której nie sposób zażegnać. A możliwe jest to dzięki szczerości, otwartości, empatii, czy też dzięki istnieniu nauczycieli z powołania (Hannibal). Ta książka uczy, że pomimo przeciwności losu, niesprawiedliwości, traumie, czy innym czynnikom, które mogą zaważyć na dalszym życiu dziecka, to w głównej mierze od niego samego zależy, jak potoczy się dalej jego historia. Potrzebna jest mu jednak pomoc mądrych dorosłych, bo nie należy zapominać o tym, że nastolatek, to tylko dziecko, które potrzebuje odpowiedniego ukierunkowania!
Obraz książki dopełnia tytuł. Bo własny pokój, to marzenie Alfiego, dziecka alkoholików, o własnym azylu. Marzenie o najmniejszej choćby przestrzeni, która chroniłaby go przed złem tego świata. To również marzenie wielu innych nastolatków (borykających się ze zgoła innymi problemami) o posiadaniu własnego terytorium, na którym mogliby być sobą bez poczucia strachu i winy.
Doskonała lektura. Polecam