"Kto jest bez grzechu" to trzeci tom serii o Wierze Jezierskiej, którą uwielbia bardzo dużo osób, a sama autorka była nominowana do nagrody Wielkiego Kalibru, co mnie, szczerze mówiąc, nie dziwi ani trochę, bo poprzednie dwie części były świetne i uważam, że Agnieszka Jeż sprawdza się o wiele lepiej w kryminale, niż w obyczajówce. Bo właśnie w tym drugim gatunku wydała całkiem sporo powieści, ale moja przygoda zaczęła się dopiero w momencie, kiedy na salony wjechał "Szaniec" i choć do obyczajowych powieści spod pióra Pani Agnieszki mnie nie ciągnie, tak seria z Jezierską to jedna z tych, na które poluję w dniu premiery i o których myślę od momentu pierwszych zapowiedzi. Co nie oznacza, że autorka się nieco nie wypaliła, że trzeci tom nie jest już słabszy, prawda? A może wręcz przeciwnie, jest jeszcze lepiej, ciekawiej, bardziej zagadkowo?
Trafiamy do Giżycka, które mogłoby się wydawać, że nie jest wcale małą miejscowością, a jednak to jedna z tych, w której ludzie nie mówią o problemach, nie sieją plotek, tylko wszystkie brudy piorą za zamkniętymi drzwiami mieszkań i domów. Trafiamy zatem na dość popularne ostatnio umieszczanie akcji w małym miasteczku, z małą społecznością i masą tajemnic. Czy może coś zatem zaskoczyć?
Okazuje się, że znika maturzystka, a jej ojczym zostaje zamordowany. Od razu czytelnikowi nasuwa się stwierdzenie, że to morderstwo to w sumie nic nadzwyczajnego patrząc na to, czym mężczyzna się zajmował, a był kierowcą zawodowym, jeździł tirem, ale nie tylko to było jego pracą... działał nieco na pograniczu prawa i być może w końcu się to komuś nie spodobało? Ale co z dziewczyną? Nasza główna bohaterka, Wiera, uważa, że te sprawy są ze sobą powiązane i musi je rozwikłać zanim stanie się coś złego.
Powiecie pewnie, że to typowy kryminał, ale ja mam nieodparte wrażenie, że suniemy tu za liczbą dwa. Dwa dziwne zdarzenia w domu, dwie osoby, facet umierał na dwa sposoby... tak, tak, o tym każdy czytelnik musi przekonać się sam, bo nie chcę zbyt wiele zdradzić, ale gwarantuję, że mimo, że to faktycznie w standardzie morderstwo, zwłoki, mała mieścina, zagadkowe zniknięcie i tajemnice rodzinne, to jednak jest inaczej i to w dobrym tego słowa znaczeniu.
Zważywszy na to, że to już trzeci tom tej serii, to muszę przyznać, że widać po głównej bohaterce, że się ona zmienia. Czasami czytając serie ma się wrażenie, że ciągle to ta sama osoba, że w sumie nawet nie przybywa jej lat, nie jest dojrzalsza, nie rozwija się, a tutaj faktycznie można zauważyć, że Jezierska się nieco zmieniła, jest starsza i to nie tylko w kwestii wyglądu, ale również zachowania i to ma też wpływ na prowadzone śledztwa, bo podchodzi do nich nieco inaczej. To wszystko składa się na to, że Wiera jest niczym dawno niewidziana przyjaciółka, z którą chętnie brniemy przez kolejne elementy układanki.
Agnieszka Jeż mnie nie zawiodła i myślę, że wielu czytelników również, bo stworzyła klimatyczny kryminał, choć tak po prawdzie dość przewidywalny, ale mimo to czyta się szybko i... wbrew pozorom, lekko. Nie ma rozlewu krwi, nie ma brutalnych tortur, ale to nie oznacza, że nie odczuwa się podczas czytania dziwnego niepokoju. No nie da się jej odłożyć i nie polecam zaczynać czytać wieczorem, tuż przed spaniem, bo może się okazać, że ze spania będą nici!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Słowne.