Nie wszystkie książki pani Ałbeny Grabowskiej przypadły mi do gustu, ale pierwsza część tej trylogii była na tyle ciekawa, że bez żadnej przerwy sięgnęłam po drugi tom. Początek nieco dziwny, ale znośny. Intrygował, zachęcał do poznania dalszej historii. Niestety w momencie, kiedy pojawił się znany psychoanalityk Zygmunt Freuda i to nie w incydentalnej, drugoplanowej roli, ale jako lekarz głównej bohaterki, pomyślałam sobie, Ałbena " popłynęła ", będzie " grubo ". Niestety, nie pomyliłam się. Takich realnych, znakomitości w tej powieści jest zatrzęsienie. Szkoda, bo przecież to fikcja literacka i wplatanie prawdziwych sław i robienie z nich ważnych dla fabuły bohaterów tylko szkodzi.
Polubiłam Alicję z pierwszego tomu, ale ta z kontynuacji nie przypadła mi do gustu. To bardzo specyficzna osoba, która ze szpitala psychiatrycznego trafia na Uniwersytet Medyczny. Zaraz po dyplomie podejmuje swoją pierwszą pracę jako anatomopatolog. Po wybuchu l wojny światowej zaczyna pracę w cyrku. Dalsze jej losy są równie dziwne i zupełnie nie kleją tej fabuły w spójną całość.
Życie Alicji, na przestrzeni lat, jest niezwykle bogate w wydarzenia, ale dla mnie, jako czytelnika niezwykle nużące i niewiarygodne. Całkowicie niezrozumiałe jest dla mnie, po co autorka dodała tak wiele ozdobników. Wiem, że jej matka dzięki machlojkom i siłom nieczystym obdarzyła ją ponadprzeciętnymi zdolnościami, ale bez przesady. Ta książka to nie są fantazy.
Powieść jest przykładem na to, jak łatwo zepsuć coś, co mogło być piękne i ciekawe. Czasami mniej znaczy więcej.
Liczyłam na to, że przynajmniej zakończenie zachęci mnie po sięgnięcie po ostatni tom, ale się pomyliłam. Cała książka to totalna masakra. Oderwana od rzeczywistości i zabita fabułą.
Chciałabym przynajmniej na koniec napisać kilka pozytywnych słów o Alicji w krainie czasów, ale nic takiego nie przychodzi mi do głowy.
Na pochwałę zasługuje niezwykle bogata fantazja Ałbeny i dobre, fachowe przygotowanie. Myślę, że trochę czasu i zachodu kosztowało zebranie tak ogromnej wiedzy na tematy zupełnie ze sobą niepowiązane, a może poszła na żywioł i pisząc korzystała tylko z własnej wyobraźni?
Przede mną jeszcze jeden tom. Myślę, że na razie odpuszczę go sobie. Niewykluczone, że za jakiś czas po niego sięgnę aby zamknąć cykl.