Jaka książka ostatnimi czasy, mocno Was zaskoczyła tym jak dobra się okazała ?
Nie byłam przekonana do tej książki, bałam się, że deklarowany slow-burn mnie wynudzi, że nie będzie tym co polubię. A tu proszę. Grubasek wciągnięty w niespełna dwa dni, przez które nie mogłam się od niego oderwać, a teraz pozostał mi kac książkowy.
Aiden Graves to futbolista, świetny w tym co robi i wyjątkowo sławny. Ale aby oddać się w pełni temu co kocha, potrzebna mu Vanessa Mazur - kobieta od wszystkiego, przez sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów, po opiekę nad kontuzjowanym sportowcem czy robienie i wstawianie mu zdjęć na Instagrama. Niby osoba niezastąpiona ale jednak kompletnie niedoceniana w tym co robi i ma tego dość.
Van to kobieta po przejściach, z wybitnie trudnej rodziny, która stara się stanąć stabilnie na nogi. Jednak nie jest to łatwe. Ma swoją pasję, talent, lecz nie ma czasu by go wykorzystać, bo wciąż tkwi u boku Aidena. A mimo to nie słyszy zwykłego “dziękuję” czy nawet “dzień dobry”. Z początku myślałam, że za wiele wymaga, w końcu nie ma płacone za to, żeby oczekiwać wdzięczności. Jest jego pracownicą, nie muszą się przyjaźnić. Ale z czasem zaczęłam ją rozumieć.
Z kolei Aiden? Na początku książki myślałam, że to typ bezmózgiego sportowca, który ma mięśnie i nic poza tym. I że właśnie dlatego jego wypowiedzi są tak wyjątkowo … zwięzłe . Ale po tym jak Van z gestem opuściła jego dom , nie mając zamiaru wracać, wiele się zmieniło. Aczkolwiek nie gwałtownie. W końcu to slow - burn. I co ważne - to, że wszystko tu dzieje się powoli, nie znaczy, że książka jest nudna. Absolutnie nie!
Jedna oferta, pomysł, propozycja , zmieni wszystko w ich życiu. Nawet więcej niż się spodziewali. Nie przewidzieli jaki to, że Vanessa zamieszka z Aidenem, będzie miało wpływ na ich życie. Czy będą tego żałować?
To było świetne! Niezmiernie mi się podobało.
Rozumiem w pełni przeżycia rodzinnych rozczarować jakich doświadcza tu Van. Sama wiem, jak to jest mieć matkę nadużywającą alkoholu i nie dbającą o własne dzieci. Ale czytając dziękowałam, że nie mam starszego rodzeństwa.
Aiden też przeżył dramat i mimo, że jeszcze nie byli świadomi jak wiele ich łączy, to jednak już dyskretnie, ciągnęło ich do siebie.
Ta książka pokazuje jak powoli, małymi krokami, dwoje ludzi poznaje się, otwiera na siebie, wspiera i nieświadomie zaczyna czuć do siebie nawzajem coś więcej. Miłość to nie tylko puste słowa, miłość najlepiej pokazać czynami i robią to nawet chyba do końca nie rozumiejąc, że czują nie tylko wdzięczność, czy zwykłą sympatię.
Bardzo mi się podobało to jak bohaterowie i autorka zwracali uwagę na z pozoru nieistotne szczegóły ale jednak nadające wyrazu i charakteru książce. Van tak dokładnie poznała wszelkie reakcje, zachowania Aidena, każdy gest, napięcie licznych mięśni, zmiana postawy, wszystko potrafiła dostrzec i zinterpretować. Ale nie była świadoma tego jak wiele i on dostrzega.
Autorka ciekawie obala tu stereotyp złożonego z góry mięśni futbolisty. Nie dość, że wbrew temu co sama przez chwilę sądziłam, nie okazał się półgłówkiem, tylko mężczyzną inteligentnym choć małomównym, to nie jest latającym za spódniczkami playboyem. Choć mógłby mieć każdą, codziennie inną, to skupił się na swojej pasji - sporcie. Ale życie pokaże mu tu, że jeśli się tylko chce, jeśli wystarczająco mocno nam zależy, znajdziemy czas na to co najistotniejsze.
Tak więc Kochani, niech Was nie zniechęca grubość, bo to atut tej książki i jeszcze wydawała mi się za krótka. Nie wkręcajcie sobie jak ja, że wolno rozwijająca się relacja między bohaterami będzie nudna. Czytajcie to, jeśli jeszcze po nią nie sięgneliście, bo jest naprawdę ŚWIETNA !
Dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe za ten wyjątkowy egzemplarz i serdecznie polecam .