Lubię powieści rozgrywające się w dawnych czasach, lubię historie pełne tajemnic, a wreszcie, lubię książki ładnie wydanie, cieszące oko piękną okładką. Nie mogłam więc nie sięgnąć po "Panią England", która na pierwszy rzut oka spełniała wszystkie trzy wspomniane warunki. Ponieważ było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Stacey Halls, nie wiedziałam do końca czego się mogę po niej spodziewać...
O czym jest ta książka? To historia Ruby May, młodej niani, która rozpoczyna pracę w posiadłości u państwa Englandów. Dziewczyna ma się zająć czwórką ich dzieci, czego podejmuje się z entuzjazmem. Okazuje się jednak, że rodzina, u której pracuje Ruby skrywa tajemnice, tak jak ona sama...
Przede wszystkim, książka ta zaskoczyła i zainteresowała mnie swoją atmosferą, klimatem pełnym tajemnic, chwilami nawet niepokojącym, ciekawym tłem fabularnym i całą otoczką. Czytałam opinie, że jest to lektura przypominająca "Jane Eyre" i częściowo się z tym zgadzam, bo podobnie jak we wspomnianej klasycznej powieści, tak i tu mamy guwernantkę, która trafia do dziwnego domu znajdującego się nieco na odludziu, a która stopniowo odkrywa coraz więcej niedobrych rzeczy w rodzinie, u której pracuje. Jednakże poza podobną atmosferą i pewnymi tropami fabularnymi, te książki różnią się między sobą, choćby językiem - pani Halls pisze prościej, nieco bardziej współcześnie (bo i jest to autorka współczesna) i mniej barwnie, niż panna Brontë, chociaż niewątpliwie opisy jakie wyszły spod jej pióra, może nie poetyckie, ale są na tyle plastyczne, że tworzą ciekawe tło. Obie historie, ich przesłania, a przede wszystkim zakończenia są jednak na tyle różne, że mimo wspomnianych małych podobieństw, nie patrzyłabym na "Panią England" przez pryzmat "Jane Eyre", jak to czynią niektórzy recenzenci, choćby po to, żeby nie odbierać tej książce jej zalet, które blakną nieco przy porównaniu ze wspomnianą klasyczną historią.
Warto wspomnieć, że nie jest to powieść lekka, mimo prostego, solidnego stylu, nie jest też na tyle wartka i dynamiczna, żeby od pierwszej strony wciągnąć i zachwycić. Wręcz przeciwnie, początki opowieści mogą być dość trudne w odbiorze przez swoją senność, a chwilami wręcz nużące i dopiero w miarę rozwoju akcji i przechodzenia przez kolejne strony atmosfera się na tyle zagęszcza, że chce się wiedzieć więcej. Ponieważ jest to książka wprost przesycona tajemnicami i niedopowiedzeniami, a także nieco mrocznym, czasem nawet niepokojącym klimatem, nie każdy się w niej odnajdzie. Myślę, że jednak warto ją poznać, choćby dla interesującego obrazu rodziny, która wydaje się pozornie idealna, a kiedy bardziej ją poznajemy, odkrywamy coraz więcej rys na tym wizerunku, czy ogólnie dla przedstawienia epoki, wraz z jej konwenansami, zależnościami czy wręcz społecznymi nierównościami oraz spojrzeniem na trudności, przed jakimi stały wtedy kobiety. Nie są to może tematy mocno rozwinięte w tej historii, ale zostały na tyle ciekawie nakreślone, że warto na nie zwrócić uwagę.
Cała opowieść snuta jest z perspektywy Ruby May i choć wydaje się, że dzięki temu poznamy tę postać lepiej, a za sprawą jej obiektywnemego spojrzenia zobaczymy rzeczy, jakie są naprawdę, to okazuje się, że takie założenie jest mylne - nasza główna bohaterka i narratorka sama jest równie tajemnicza, jak członkowie rodziny, u której pracuje, a ponieważ jest ona przy tym dość naiwną, niepewną młodą dziewczyną, większość sekretów odkrywamy razem z nią, a więc bardzo powoli. Muszę przyznać, że niektóre rzeczy podejrzewałam, zanim nasza bohaterka się o nich oficjalnie dowiedziała, co oznacza, że jej pewne niewyrobienie było bardzo widoczne, jednak ogólnie jako narratorka sprawdzała się nienajgorzej. Ciekawie za to było poznawać jej perypetie jako niani - można przyjąć, że jest to obraz trudnej pracy opiekunki do dzieci w bogatej edwardiańskiej rodzinie, zapewne mogący przypominać rzeczywistość tamtych czasów.
Zakończenie może nie było mocno zaskakujące, podejrzewałam bowiem, że do czegoś takiego doprowadzi ta opowieść, ale na plus dla autorki jest na pewno to, że właściwie wszystkie wątki jakoś rozwiązała, nawet jeśli dla mnie nie do końca satysfakcjonująco - i tu myślę o losach głównej bohaterki, której wątek niejako został zawieszony, choć przyznaję, że wiele rzeczy niejasnych zostało wytłumaczone. Dodam jeszcze, że cała historia nie była specjalnie emocjonalna, choć niewątpliwie zdarzyło się, że mnie pewne jej elementy mnie poruszyły, a nawet raz czy dwa zaskoczyły, żałuję jednak, że tak rzadko...
"Pani England" to powieść, której nawiększymi zaletami jest ciekawy, duszny klimat oraz pełna niedomówień, sekretów, czasem niepokojąca historia, a to wszystko podsycane przez szczególne miejsce akcji - dziwna posiadłość gdzieś na odludziu przemysłowego hrabstwstwa Yorkshire. To solidna książka, niepozbawiona jednak wad, jak choćby pewna senność i powolne rozwijanie się akcji, a także nieco naiwna narratorka i główna bohaterka. Była jednak na tyle zagadkowa i chwilami nawet interesująca, że chętnie poznam inne powieści autorki i sprawdzę, czy porwą mnie nieco bardziej.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl