"Wieczną księżniczkę" poznałam, gdy byłam gimnazjalistką. Pierwsza książka Philippy Gregory, która wpadła w moje ręce. Nie pamiętam jaki wtedy miałam stosunek do książek o miłości, ale tej nie bałam się wcale. I słusznie, porwała mnie maksymalnie, co więcej, historię czułam całą sobą. Jakbym to ja była Infantką Hiszpańską. Zgodzicie się, że takie przeżycia są ważne ?
Catalina była córką Ferdynanda i Izabeli Kastylijskiej. Izabela przedstawiona została jako silna władczyni, która panowała na równi z mężem. Niezwykle pobożna niewiasta nie wahała się założyć zbroi i uderzyć na Maurów.To ona decydowała, a jej mąż nie wątpił w słuszność jej decyzji.
Catalina miała wzór nie byle jaki. Od dzieciństwa była zaręczona z księciem Wali, Arturem. Wiedziała, że bycie królową Anglii to jej przeznaczenie.Wiedziała, że będzie taka jak matka. Kiedy osiągnęła odpowiedni wiek, udała się do narzeczonego...
I tu zaczyna się jakby pierwsza część książki, pełna słodkości i tajemnicy,młodości, czystości i szczęścia. Autorka obrazuje, jak dwójka piętnastolatków zakochuje się w sobie. Mimo, że czytałam tą książkę drugi raz i mam już trochę więcej lat niż przy pierwszym czytaniu, to znowu czułam się poruszona. Ach, jaki ten Artur był czuły! Jakie mieli planu, nie tylko odnośnie do swego panowania. Chcieli podbić świat, razem. Młodzi i szczęśliwi. Nocami Catalina opowiadała mężowi historie o miejscu, w którym dorastała. Już wtedy przekazała mu, że pragnie być tak silną kobietą jak Izabela Kastylijska.
Miłość ta nie zaczęła się kolorowo. Artur miał wrażenie, że żona stroi sobie z niego żarty, nie miał zamiaru spędzać z nią czasu. Ona przekonana była, że jej celem jest tylko rządzenie, a nie oczekiwanie na jakiekolwiek emocje od męża. Jakże się mylili...
Dlaczego szczęście sprzyjało im tak krótko? Artur zmarł, z dnia na dzień, na nieznaną nikomu chorobę. Nie pozostawił potomka. Młoda księżna stała się księżną wdową. Jej przeznaczeniem nagle stał się powrót do Hiszpanii.
Z bólem serca kończyłam pierwszą część książki.Druga to zaś zobrazowanie tego, jak Catalina wypełnia ostatnią wolę Artura. Na łożu śmierci wymógł na niej, że zostanie królową. Musiała powiedzieć, że ich małżeństwo nie zostało skonsumowane,..Wtedy zostałaby żoną Henryka, jego młodszego brata.
Zastanawiam się, czy tylko ta obietnica i miłość pchnęły dziewczynę do kłamstwa. Co musiała czuć? Czy miłość była tylko pretekstem? Matka pośrednio miała na nią wpływ. W końcu od dziecka Catalina wiedziała, że jej życiowy cel to zostanie królową Anglii. I spełniło się, choć niełatwo...
Podobnie później, los jakby mścił się za kłamstwa, jakich się dopuściła..
Książka uznana jest za powieść historyczną. Nie jestem pewna jak wielka tu jest zgodność z przeszłością. Na pewno tło, ale co do szczegółów pewności nie mam.
Catalina to postać wyjątkowa, dlatego jeżeli była taka naprawdę to bardzo się cieszę. Choć popełniła wiele błędów, na kolejnych kartach książki można zobaczyć, jak dojrzewa. Jak rozumie, że matka nie jest nieomylna, jak godzi się z mechanizmami rządzącymi monarchią. Jak odbiera to, że jest tylko pionkiem w ręku swego ojca. Jak mimo przeszkód zostaje królową i rządzi tak, jak zawsze chciała.
"Wieczna księżniczka" nie jest głupim romansem. To książka o sile miłości, o dążeniu do celu, o obietnicy. Catalina sama musiała zawalczyć o życie i o miłość. Osiągnęła cel, ale jak wielkim kosztem?
Wszystkim, którzy lubią książki z lekka historyczne, osobom zainteresowanym Tudorami, a także lubiących książki miłosne - polecam. Nie rozczarujecie się na pewno.