Była to moja pierwsza styczność z piórem autorki i niestety nie udało się jej zrobić na mnie dobrego wrażenia. Nadal nie wiem czy to kwestia języka autorki, czy tłumaczenia, jednak słownictwo powieści nie do końca mnie kupiło. Lektura ta liczy niecałe 250 stron i przeczytacie ją w jeden wieczór.
O czym jest ta historia?
Historia Peige oraz Cannona zaczyna się dość banalnie... Kobieta zostaje poproszona przez swoją przyjaciółkę, by udzieliła chwilowego lokum jej młodszemu bratu. Niestety chłopak miał pecha co do doboru dziewczyny, ponieważ jego eks zniszczała jego mieszkanie i Cannon był zmuszony tułać się od znajomych do znajomych. Młodszy o cztery lata chłopak miał wprowadzić się tylko na dwa miesiące, by później wyjechać na staż. Peige nie wie, że młodszy brat jej przyjaciółki kilka lat temu się w niej podkochiwał... Oboje stają się swoim zakazanym owocem. Ona nie chce zniszczyć swojej przyjaźni z Allie, a on musi skupić się na skończeniu studiów medycznych i wybraniu swojej specjalizacji... Jak potoczy się ta historia? Czy pomiędzy bohaterami dojdzie do czegoś więcej? Tego musicie dowiedzieć się sami!
Szczerze początek historii nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, wręcz zniechęcał mnie do czytania kolejnych stron powieści. Jak już mówiłam, strasznie przeszkadzało mi słownictwo naszych bohaterów - jak dla mnie było ono zbyt wulgarne oraz momentami wręcz obrzydliwe.
„Więcej niż współlokator” nie posiada samych minusów, ma też kilka zalet, jednak najpierw wolę powiedzieć co mi się nie spodobało w tej historii... Podczas czytania, momentami miałam wrażenie, że cała fabuła zmierza tylko do intymnych scen naszych bohaterów. Po prostu zabrakło mi wątków pobocznych w tej powieści. Przez to, że fabuła skupia się na relacji między Peige i Cannonem, nie byłam w stanie poznać bliżej głównych postaci.
Jak już jesteśmy w temacie bohaterów to najbardziej polubiłam Cannona. Podziwiam chłopaka za jego ambitność oraz chęć podjęcia tak trudnego zadania, jakim jest zostanie lekarzem. Bardzo spodobał mi się fakt, że autorka ukazała jego zagubienie w wyborze specjalizacji, którą chciał się zajmować - nadało to realizm całej historii. Jeśli chodzi o Peige, to momentami irytowało mnie jej niezdecydowanie i to, że nie do końca sama wiedziała czego chce. Za serce chwyciła mnie również szybkość rozwinięcia ich relacji - było ona jak dla mnie zbyt szybka. Na miejscu autorki dodałabym dodatkowe kilka stron tej książce, by powieść była odrobinę mniej przewidywalna ;)
Jeśli chodzi o zakończenie i język autorki... to jest on lekki oraz przyjemny dla oka. W książce poza dużą ilością podtekstów seksualnych, znajdziecie kilka fragmentów, które sprawią, że uśmiechnięcie się do książki oraz uronicie łzy. Najbardziej z całej lektury spodobało mi się właśnie zakończenie. Mimo, że większa część fabuły była bardzo przewidywalna, to ostatnie rozdziały już nie, czym autorka mnie kupiła.
Czy powieść polecam? Jeśli szukacie niewymagającej pozycji, idealną na jeden wieczór to „Więcej niż współlokator” to historia idealna dla Was!