Choć czasami zdarza mi się psioczyć na popkulturę to trzeba jej przyznać, że ma ogromną moc: dociera do milionów, kreuje trendy i odkrywa na nowo zapomniane już książki, filmy czy utwory muzyczne. Cieszy, że współcześni twórcy odważnie sięgają po dzieła trochę już zakurzone ale nadal aktualne i niosące ze sobą ważne przesłania.
Tak było chociażby w przypadku "Opowieści Podręcznej" Margaret Atwood, która dzięki popularnemu serialowi znowu stała się przedmiotem ożywionej dyskusji i rozważań czytelników i znawców literatury.
Była też inspiracją dla współczesnych autorów, którzy wzięli na warsztat tematykę związaną z walką kobiet o swoje prawa, wspominając tutaj chociażby głośną książkę Christiny Dalcher "Vox".
"Widowland" C.J.Carey to kolejna interesująca pozycja z gatunku prozy antyutopijnej, którą miałam okazję przeczytać. Autorka zabiera nas do Wielkiej Brytanii roku 1953, która właśnie szykuje się do koronacji nowego króla i królowej: Edwarda i jego żony, amerykańskiej rozwódki Wallis Simpson. Na te uroczystość ma przybyć Wódz, który rządzie niepodzielnie starym kontynentem po wygranej II wojnie światowej. Po jej zakończeniu Niemcy zawarli z Anglią sojusz, wprowadzając w niej niemiecki ład i porządek. Mówienie o przeszłości jest zakazane, obowiązuje ścisła cenzura a kobiety pozbawione pełni praw są podzielone na klasy. Najwyższa z nich to klasa Geli, do której należy bohaterka powieści Rose Ransom , najniższa to Fridy - wdowy, stare panny nieprzydatne reżimowi i zepchnięte na margines społeczeństwa.
Jednak to tam w Krainie Wdów zaczyna tlić się zarzewie buntu przeciw reżimowi. Na budynkach publicznych zaczynają pojawiać się cytaty z książek zakazanych pisarek, które mają obudzić w ludziach chęć walki o swoje prawa.
Rose, należąca do elity i będąca pod opieką wysokiego urzędnika niemieckiego będzie musiała zdecydować czy pozostanie bierna czy też przyłączy się do rewolucji, która może zmienić losy jej kraju.
Uwierzyłam w świat stworzony w tej książce przez C.J. Carey. Świat, gdzie egzystencja sprowadza się tylko do przetrwania dnia, a potem następnego i kolejnego.
Świat, gdzie na nowo przepisuję się klasyki literatury, tak by dostosować je do opresyjnego reżimu. według którego kobieta jest tylko przedmiotem a nie podmiotem.
I w końcu świat w którym to ci najbardziej pokrzywdzeni mają najwięcej siły i odwagi aby walczyć o inne, lepsze jutro.
I choć mam odrobinę pretensji do autorki za to jak zakończyła tę historię (nie jestem fanką otwartych zakończeń) to zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę.