Na wstępnie trzeba zaznaczyć, że to nie jest autobiografia ani biografia Zuzanny Bijoch. Ona tylko tą książkę napisała i zawarła w niej swoje doświadczenia i obserwacje z parunastu lat, które spędziła w świecie mody. Jak uświadomimy sobie ten prosty fakt, możemy spokojnie przejść do dalszej lektury.
Z początku niestety próbowałam odnaleźć analogie między bohaterami a prawdziwym życiem Zuzy. Książkowa Sara ma siostrę, Zuza też; nawet imiona były identyczne. Sara podpisuje kontrakt z agencją będą w szkole, a jej managerem i doradcą zostaje tata. U Bijoch było identycznie. Męczyły mnie te porównania i nie mogłam przez nie skupić się na opisywanych wydarzeniach. W końcu udało się odpuścić i przenieść w świat wielkiej mody.
Świat ten jest okrutny i bezwzględny, nie ma w nim miejsca na sentymenty, prawdziwe przyjaźnie, empatię i wrażliwość. Jednego dnia robi się sesję dla Vogue, a kolejnego słyszy, że do tego pokazu ma się za dużo w biodrach i niczym się nie wyróżnia. Dodajmy do tego pracę pod presją, kilka pokazów mody w jednym dniu, na każdym inny makijaż, inna fryzura, a czasem nawet wybielanie brwi. Otrzymujemy mieszankę wybuchową, która jest prostą drogą do depresji, nerwicy czy stanów lękowych.
Bijoch opisuje świat mody takim jaki jest. Pokazuje, że być modelką oznacza ciągłą pracę, ciągłe chodzenia na castingi, ciągłe dbanie o bycie w centrum uwagi. To, że zostanie się zauważonym przez agencję i podpisuje z nią kontrakt nie jest jednoznaczne z angażem, pokazami mody i sesjami zdjęciowymi. O to trzeba zadbać samemu. Nie zrażać się odmowami, uparcie próbować i uzbroić się w cierpliwość. Czasem castingi to wielogodzinne czekania, które może skończyć się tak, że w ogóle nie mamy szansy się zaprezentować, bo inne modelki zajęły wszystkie wolne miejsca.
Zawód modelki to też życie w drodze i na walizkach, z daleka od rodziny, z przyjaciółmi ze świata mody. Mieszkanie w Nowym Yorku, poznawanie nowych ludzi, możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, o których zwykło się czytać w gazetach czy na portalach plotkarskich, podróże do największych europejskich i światowych stolic mody. Można się tym zachłysnąć, oszaleć po pierwszej wypłacie i kolejnych, robić zakupy tylko u znanych projektantów. A można też zachować rozsądek, mieć świadomość, że modelką nie będzie się całe życie, spróbować zaoszczędzić czy zainwestować.
"Modelka" nie jest wybitną lekturą. Czyta się ją szybko, napisana jest prostym i przystępnym językiem. Pokazuje kulisy świata mody i robi to w szczerze, bez niepotrzebnego lukru czy czarnowidztwa. To nie jest zawód dla każdego. Nie wystarczy mieć ładnej buzi, idealnej sylwetki i odpowiedniego wzrostu. Trzeba mieć charakter, mocną psychikę i świadomość, że to jest tak naprawdę zawód na chwilę. Łatwo być na szczycie, ale równie łatwo z niego spaść i nie wrócić ponownie.
Książkę polecam szczególnie osobom, które myślą, że zawód modelki to łatwa i przyjemna praca, ale też osobom, które szukają czegoś lekkiego i równocześnie z morałem.