Kwitnące lilie recenzja

Dzień przed moim badaniem zaczęłam czytać książkę Kwitnące lilie, a tam jedna z bohaterek Kaja nie chce wybrać się na takie badanie mimo, że jej zakład pracy oferuje takie badania darmowe. Jednak, żeby nie mieć nieprzyjemności w pracy postanawia się zbadać. Okazuje się, że ma kilka guzów w jednej piersi, co powoduje, że dziewczyna traci cały swój rezon i w ogóle nie chce sprawdzić czy to coś poważnego. Na szczęście w natarciu jest Malwina, nasza przyjaciółka z czterech pierwszych części z pomocą sąsiadów Kai, rodziców trzech pozostałych muszkieterów wkraczają i nie poddają się by pomóc przyjaciółce. Julia dzięki swojemu wykształceniu, Norbert dzięki swojemu humorowi i uczynności, zaś Danuta dzięki super organizacji. Czy Kaja zmieni swoje nastawienie i będzie potrafiła zmierzyć się z wrogiem?

Danuta dowiaduje się, że jej największy rywal postanawia zepsuć jej reputacje, przez co nie może znaleźć dobrego zastępstwa po stracie aplikanta. Dodatkowo, kontakt z synem jej się wcale nie poprawia, a nawet rzekłabym staje się coraz gorszy. Jednak w życiu Danuty pojawia się ktoś, kto sprawia, że nogi jej miękną a i roztargnienie zaczyna do niej zaglądać.

Norbert ma dość apodyktycznego szefa, któremu nic nie odpowiada. A ciągłe nieprzyjemne sytuacje powodują, że wraz z kolegą Jackiem postanawiają założyć własną firmę. Co nie do końca podoba się Dominikowi, dlatego też mężczyzna postanawia odciąć go od siebie finansowo. A wsparcie otrzymuje niespodziewanie od Julii.

Na koniec Julia zaczęła terapię by móc pogodzić się z traumą z dzieciństwa a jednocześnie móc w końcu stać się osobą, która realizuje siebie i spełnia swoje marzenia, a nie marzenie swoich rodziców. Czy dziewczyna w końcu sobie poradzi i odnajdzie własne ja?

Książka totalnie mi się podobała. Przeczytałam ją naprawdę szybko, bo nie mogłam się doczekać co się stanie u Kai. Wszyscy bohaterowie żyli jej chorobą, pokazując przez to, że nie jest już dla nich obcą osobą, a również przyjaciółką. Bardzo dziękuję Autorce, że poruszyła taki temat i że mogłam sama na własnej skórze się przekonać, że warto czytać takie piękne historie.