L.J. McDonald rozpoczęła swoją przygodę z pisaniem w wieku piętnastu lat. Jednak rozgłos zdobyła dopiero po opublikowaniu „Walki sylfa” oraz kolejnych książek, które razem tworzą serię pt. „Sylf”. Oprócz pisania, autorka interesuje się również malowaniem, rysowaniem oraz łowieniem ryb.
Sylfy to istoty obdarzone potężną siłą magiczną. Jest wiele rodzajów tych stworzeń i każde włada innym żywiołem, możemy więc wyróżnić sylfy wodne, ziemne, ogniowe, powietrzne, żywiołaki, wojownicze i wiele innych. Na przywołanie każdego z nich jest inny rytuał, jednak najmroczniejszym obrzędem jest przywołanie wojowniczego sylfa. Aby tego dokonać należy złożyć ofiarę z życia młodej kobiety.
Taki właśnie los miał spotkać główną bohaterkę – Solie. Jej życie miało zostać poświęcone, aby książę Eferm zdobył swojego wojownika, jednak nic nie poszło tak jak powinno. Dziewczynie udało się uwolnić i po przez nadanie sylfowi imienia - Hejty, to ona stała się jego panią, jego królową. Nikt nie spodziewał się, że tych dwoje obdarzy się miłością. Soli nie zdawała sobie sprawy, że połączenie z Hejty’m będzie oznaczało dla niej objęcie władzy nad całym rojem sylfów oraz panowanie nad ludźmi, do których one należą.
Autorka doskonale odwzorowuje uczucia i zależności panujące pomiędzy sylfami i ich właścicielami. Taka koncepcja trochę kojarzy mi się z trylogią Pullmana – „Mroczne materie”; gdzie bohaterzy posiadali własne daimony. Jedyne co odróżnia te dwie rasy jest to, że sylfy są niewolone przez człowieka, a daimony stanowiły część ludzkiej duszy.
Można przypuszczać, że autorka niektóre swoje pomysły zaczerpnęła nie tylko z innych powieści, ale także z przyrody która nas otacza na co dzień. Chodzi mi o koncpecję zbierania się sylfów i ich funkcjonowanie tak jak nasze pszczoły w roju, w centrum którego znajduje się królowa. Jest to według mnie doskonałe posunięcie, ponieważ czytelnikowi dużo łatwiej wyobrazić sobie funkcjonowanie takiego układu.
Wszystkie postacie jakie mamy okazję poznać w książce są bardzo wyraziste, ich najmocniejsze strony zostały doskonale podkreślone i zaakcentowane. Jednak autorka nie zapomniała również o ukazaniu ich wad, dzięki czemu bohaterowie stali się bardziej rzeczywiści i wiarygodni.
Jeżeli chodzi o fabułę to jest wciągająca, do tego stopnia, że ciężko jest książkę odłożyć choćby na chwilę. Widać, że autorka postawiła główny nacisk właśnie na akcję, nie znajdzie się tu przydługich i męczących opisów, które nie wnosiły by nic do treści. L.J. McDonald przy pomocy samych słów stworzyła bardzo plastyczne obrazy będące, dla czytelnika, wskazówką na postrzeganie świata w którym żyją jej bohaterowie.
Cała książka napisana jest w przyjemny i przystępny sposób, nie ma w niej żadnych nie zrozumiałych słów, ani dziwnych i trudnych to przeczytania nazw. Wszystkie zaistniałe sytuacje są ukazane w przejrzysty i klarowny sposób. Sprawia to, że książkę czyta się bardzo szybko i bez oporów.
Gorąco polecam każdemu wielbicielowi fantasy, ponieważ autorka swoją powieścią wnosi do tego gatunku niezwykły powiew świeżości.