Każdy z nas ma inne spojrzenie na świat. Inaczej postrzegamy pewne sytuacje, doświadczamy tych samych rzeczy inaczej. Owo spojrzenie zmienia się także z wiekiem. Najpierw jesteśmy pozytywnie nastawieni do życia, pełni pozytywnej energii i pomysłów. Potem przychodzi czas zdjęcia różowych okularów i zmierzenia się z trudnościami, jakie zgotował dla nas przewrotny los. Nie zmienia się tylko jedna rzecz: każdy z nas chce być szczęśliwy. Mimo, że nieraz w tej walce o szczęście trochę sobie odpuszczamy, to w głębi duszy każdy z nas o nim marzy. Problem w tym, czy umiemy cieszyć się z tego, co mamy i sprawiać, aby każdy dzień, mimo łez był piękny.
Kingę, główną bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy jej życie staje na zakręcie. Tkwi w związku, w którym nie jest szczęśliwa. Postanawia więc go zakończyć, bo wie, że tkwiąc w nim traci siebie. Wplątuje się w romans z żonatym mężczyzną, w którym o dziwo się zakochała i będąc z nim stała się szczęśliwa. Jednak wciąż dręczą ją wątpliwości, chory układ ją męczy. Kiedy zachodzi w ciążę, chce chronić swojego kochanka, który nigdy nie chciał dziecka i nie mówi mu o tym. Czy postępuje dobrze? Co wyniknie z jej decyzji?
"Jutra może nie być" to opowieść z życia kobiety. Kobiety, takiej jak my, pełnej życia i zapału. Los postanowił ją doświadczyć i dać jej zarazem wielkie szczęście, jak i wielki ból. Historia ta mogła zdarzyć się każdej z nas i właśnie dlatego tak przypada do gustu. Fabuła co prawda oscyluje wokół wydarzeń dość przyziemnych i zwykłych. To nie żadna Jodi Picoult, która łączy zarówno piękną historię, która niesamowicie nas ciekawi, z ponadczasowym przesłaniem. Fabuła "Jutra może nie być" jest dość przewidywalna. Nic poza tym, co znajdziemy w opisie nas nie zaskoczy. Akcja toczy się tylko i wyłącznie wokół tych wydarzeń. Nudno, ktoś mógłby powiedzieć, a ja bym się pewnie zgodziła. Jednak "Jutra może nie być", pełne jest pięknych myśli, pocieszenia, na smutne chwile. Możemy identyfikować się z główną bohaterką, wyciągać wnioski i czerpać radość z tego, co z książki wynieśliśmy. I to właśnie jest w niej takie piękne.
Główna bohaterka Kinga, to kobieta pełna pasji. Przeżywa wszystko dogłębnie, zarówno radości, jak i smutki. Poznajemy ją w ciężkim dla niej czasie, podziwiamy to, jak potrafiła wybrnąć z nieszczęśliwego dla niej związku, by wplątać się w inny - trudny, ale dający miłość i spełnienie. Jej miłość, niejaki M. przyprawiał mnie o głęboką irytację swoim iście męskim (w złym tego słowa znaczeniu) zachowaniem. Kingę naturalnie polubiłam, w końcu to moja imienniczka. Jej radość życia będzie dla mnie pocieszeniem w trudnych chwilach i radą na przyszłość, aby czerpać z życia ile się da. Po wielkim bólu w końcu wyszła na prostą, umiała spełnić marzenia, którymi było otwarcie kawiarni. Ogólnie jeżeli chodzi o bohaterów, to uważam, że byli lekko niedopracowani. Brakowało mi informacji o nich, które sprawiłyby, że traktowałabym ich, jako realnych ludzi, a nie wykreowane postacie. Sprawy nie poprawiał fakt, że nasz amant spod ciemnej gwiazdy był nazywany po prostu M. Dla mnie był zwyczajnie za bardzo anonimowy.
"Jutra może nie być" to książka napisana naprawdę na wysokim poziomie. Widać pracę, jaką autorka w nią włożyła, a zważywszy, że to jej debiut literacki, to należą jej się wielkie brawa. Akcja w paru momentach mnie lekko przytłaczała. Raz rwała do przodu i czytałam ją z wielkim zainteresowaniem, to znów ciężko mi było się przez nią przebić. Mimo to uważam, że pani Gargaś dobrze oddała zarówno obojętność związku, jak i miłość i ból po stracie bliskiej osoby. Mogę się jedynie doczepić do zbyt wielu scen erotycznych. Nie myślcie, że jestem jakaś pruderyjna, czy coś. Po prostu dla mnie było ich za wiele. Co do okładki, to uważam, że jak na polskie możliwości, to jest całkiem w porządku. Skromna, ale oddająca klimat powieści, a przecież o to właśnie chodzi.
Po książce Gabrieli Gargaś na nowo wróciła mi wiara w polską literaturę. Teraz już nie będę się do niej tak sceptycznie odnosić, obiecuję. Jest pełna wielu mądrych myśli, przesłania i pocieszenie, że jutro będzie lepiej. Tylko od nas zależy, czy będziemy się nad sobą użalać, czy chwycimy byka za rogi i sprawimy, że będziemy się cieszyć życiem. Po książki pani Gargaś na pewno jeszcze sięgnę. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić Wam tę książkę. Wierzcie mi, warto!