W ułamku sekundy recenzja

Podczas przenosin do innego więzienia ucieka Albert Stucky, seryjny morderca, który omal nie zabił agentki O'Dell podczas jej śledztwa. Zaraz po jego wyjściu zaczynają ginąć kobiety, które miały związek z agentką. Wszystko wskazuje, że Stucky znowu rozpoczął swoją grę z O'Dell. Jednak w schemacie zabójstw coś nie pasuje. Czyżby Stucky miał partnera?

Po Dotyku Zła, który miałam już okazje opisywać, miałam ochotę od razu pobiec do biblioteki i wypożyczyć kolejną część. Niestety musiałam się powstrzymać, bo u mnie można wypożyczać tylko 5 książek na kartę, a wiedziałam, że będę chciała coś jeszcze. Ale opłacało się czekać.

Od razu przyznam, że ta książka nie porwała mnie tak jak jej poprzedniczka. No przynajmniej na początku. A to dlatego, że trochę zdenerwował mnie fakt, że Maggie miała trzymać się z dala od poszukiwań Stucky'ego. W niewielu momentach czułam satysfakcję, że to czytam. Chyba najbardziej mi się podobał jej wykład na konferencji i na samym początku wtrącenie się do śledztwa Manksa. Ale gdy w końcu olśniło szefa Maggie, że lepiej ją wprowadzić do śledztwa od razu akcja się rozpoczęła.

To co mnie najbardziej zaskoczyło, było to jak autorka ukartowała to kim jest zabójcą. Jesteśmy przekonani, że wiemy kim on jest, a tu na końcu mamy niespodziankę. Takie zabiegi bardzo mi odpowiadają, bo chociaż lubię sprawdzać czy mam rację, to także lubię zobaczyć, że się mylę.