„Każda z nas ma czasem poczucie, że jest inna, że nie pasuje do otoczenia. Marzysz, że spotkasz kogoś wyjątkowego, kto zabierze cię tam, gdzie naprawdę jest twoje miejsce. O tym właśnie jest tak książka.”
Ponowne spotkanie z panią Meg Cabot, autorką takich bestsellerów jak Pamiętnik Księżniczki czy Pośredniczka, było dla mnie wyjątkowo owocne. Młoda autorka, uwielbiająca tworzyć w pidżamie, goni za modą. Po napisaniu wampirycznej powieści Nienasyceni, którą na dniach mam zamiar Wam przybliżyć, bierze się za motywy mitologiczne.
Znacie mit o Demeter, Korze i Persefonie, która wiosnę i lato spędzała na Ziemi z matką, natomiast zimne pory roku w podziemiach? No to tu mamy to samo. Prawie. Jest to współczesna wersja tego mitu.
Przyznam szczerze, że początkowo nie byłam zainteresowana tą książką. Jednak z czasem zaczęła mnie coraz bardziej do siebie przyciągać, zapewne dzięki okładce, na którą mogę patrzeć godzinami. Nigdy nie przepadałam za historią. Lecz głównie taką za czasów królów i wojen. Do mitów nic nie mam, pamiętacie przecież moją recenzję Percy’ego Jacksona. I trzeba przyznać, że po tej książce taka historia jest mi jeszcze bardziej bliska.
Co jest tu nietypowe a rzuca się w oczy już po otwarciu książki to ozdobniki w rogach oraz sposób rozpoczęcia każdego rozdziału. Nie mają tytułu, lecz cytat z Piekła Dantego Alighieri, który po głębszym zastanowieniu ma coś wspólnego z tym, co przeczytamy dalej.
Treść także jest niczego sobie. Pierce kiedyś umarła. Ale teraz użyła. Zmartwychwstała. No cóż, może to i dziwne. Teraz ON podąża za jej krokiem. Dziewczyna czuje, że ona i cała jej rodzina jest teraz w niebezpieczeństwie. Przecież jest współczesną Persefoną. Wie, jaki los ją czeka.
Od początku nie wiemy, co tak naprawdę stało się głównej bohaterce. Wciąż powtarza, że chce zapomnieć, że to było najgorsze przeżycie, jakiego kiedykolwiek doświadczyła. Nie wiemy także, kim jest od początku wspominany mężczyzna z krukiem. Co to było za zdarzenie i kim jest ten człowiek? O tym będziemy przekonywać się stopniowo, coraz więcej z rozdziału na rozdział.
A zakończenie? Istne cudeńko. To jedna z niewielu lektur, w której do końca, do ostatnich stron nawet nie spodziewałam się, kim jest czarny charakter. Akcja zmienia się z minuty na minutę, jak w kalejdoskopie.
Porzuconych polecam zarówno fanom mitologii, którzy będą mogli wyobrazić sobie dzisiejszą Persefoną, jak i tym, którzy za historią nie przepadają, tak jak ja. Tacy potraktują to jako powieść akcji z romansem. Więc nieznajomość mitów w niczym tu nie przeszkodzi.
Ogólnie rzecz biorąc pomysł na książkę był naprawdę fajny, nie da się zaprzeczyć. Ale myślę, że liczy się tu także sposób przekazu. W innym wypadku najlepszy projekt staje się porażką. Brawa więc dla pani Cabot za pomysł i realizację oraz tłumaczką, które także odwaliły kawał dobrej roboty i nie spaprały sprawy.
Bez zbędnych ceregieli oświadczam – Porzuceni trafiają do moich ulubionych.
„Nie wsiadłam na łódź, więc nie przeniosłam się do ostatecznego miejsca przeznaczenia, tak? A ty potrafisz wskrzeszać umarłych. Zrobiłeś to z ptakiem. Więc teraz zrób to ze mną. Po prostu spraw, żebym znowu ożyła.”
Porzuceni tom I
Abandon
Meg Cabot
320 str
Amber
2011