Anna, Peter i Ben już nie są nadmiarami. Dzięki zasadzie "życie za życie" ich status w społeczeństwie uległ zmianie, kosztem utraty najbliższych. To, co dla nich było tragedią, według innych było jednak jawną niesprawiedliwością, dlatego pomimo iż cała trójka jest już formalnie legalna ich stosunki z innymi ludźmi za bardzo się nie zmieniły.
Peter dalej udziela się w Podziemiu i utrzymuje kontakt z Pipem. Obecnie szef ruchu oporu zleca mu za zadanie przyjąć ofertę Richarda Pincenta i zacząć pracę w miejscu, gdzie powstaje Długowieczność. Pip podejrzewa bowiem, że na oddziale X dzieje się coś niedobrego, a wysłanie tam szpiega pomoże mu odkryć, co dokładnie. Peter zgadza się mimo iż targa nim wiele negatywnych emocji. Chłopak czuje się sfrustrowany warunkami w jakich musi żyć z Anną i jej bratem, a także nie podoba mu się mało aktywny styl działania Podziemia. Jest także świadom, że zbliża się termin, kiedy oboje z Anną otrzymają Deklaracje, której muszą się zrzec.
W Pincent Pharma sprawy przybierają jednak całkiem niespodziewany obrót. Los zdecydował się bowiem po raz kolejny doświadczyć tą trójkę nastolatków wciągając ich w intrygę, która może pozbawić ich tego, czego pragnęli najbardziej...
Wrażenia i rekomendacje
I w końcu doczekałam się kontynuacji niesamowitej "Deklaracji", z którą miałam przyjemność się spotkać kilka miesięcy temu. Niestety tak jak debiutancką powieścią p. Malley byłam zachwycona, tak już tom drugi dosyć mocno mnie rozczarował.
Ogólnie rzecz biorąc "W sieci" opowiada o tym, jak potoczyły się losy Anny i Petera po ucieczce z ośrodka dla nadmiarów. Oboje dalej się kochają, pragną odrzucić Deklarację i pomóc tworzyć nowe pokolenie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że autorka zdecydowała się skoncentrować w tej części na zachowaniach i decyzjach Petera. Przykro mi to mówić, ale zmiana ta nie wniosła zbyt wiele do treści, a wręcz zdecydowanie zepsuła mi obraz tego młodego buntownika. Gdy w centrum wydarzeń była Anna, sytuacje z jej życia poznawaliśmy konkretnie i ze sporym dystansem. U Petera pierwsze skrzypce grają emocje, które ze strony na stronę kumulują się w nim coraz mocniej aż w końcu przejmują nad nim władzę. Fakt, że jest on nastolatkiem i idiotyczne, zbyt szybko podjęte i nieprzemyślane decyzje nie powinny mnie dziwić, jednak to w jaki sposób czasami zachowuje się ten chłopak przyprawia mnie o szewską pasję. Na szczęście zdarzają się momenty, gdy odzyskuje on trzeźwe myślenie i wtedy jest nawet znośny. Mały plusem jest tutaj również dodatkowo wpleciony do fabuły wątek Jude, chłopaka, który miał znaczący wpływ na dotychczasowe życie Petera.
Kolejnym elementem, który mnie zawiódł była sama akcja. Po "Deklaracji" byłam przygotowana na ciekawy i zaskakujący tok wydarzeń, a musiałam skonfrontować się z bardzo wieloma przewidywalnymi scenami i znikomą ilością jakichkolwiek zwrotów. Oprócz wątku z tajemnicą Pincent Pharma, tak naprawdę wszystkiego można się bowiem bardzo szybko domyślić. Także intryga, w którą wciągnięci zostają Anna i Peter, jest jedynie dziecinną zagrywką w porównaniu do tego, jaki ta historia miała potencjał.
Język i styl są takie same jak te użyte w części pierwszej: nieskomplikowane i proste w odbiorze. To co się zmienia to atmosfera, brak w niej dreszczyku, który charakteryzował poprzedniczkę. Brak tego strachu o kolejny dzień, mimo iż wiele zagrożeń staje na drodze głównych bohaterów. Za pozytywny aspekt uznałabym natomiast kontynuację tematu Nieśmiertelności, który zahacza tym razem o inne jej aspekty. Żeby zbyt wiele nie zdradzać powiem, że Pincent Pharma zada sobie pytanie: "Jak przeciwdziałać widocznym efektom starzenia się?".
Oceniając okładkę muszę się przyznać, że nie zadowoliła moich estetycznych odczuć, gdyż w porównaniu do części pierwszej wypada blado i jakoś nieprzekonująco. Sądzę jednak, że gdyby pająk został lepiej dopracowany, od razu zyskałaby ona na jakości.
Podsumowując stwierdzam, że "W sieci" podobało mi się tylko dlatego, że wiem dzięki niemu, jak potoczyło się dalej życie Anny. Niestety emocjonalne rozchwianie Petera, nudna i nie zaskakująca czymkolwiek akcja oraz brak jakiegokolwiek napięcia spowodowały, że czytanie tej powieści nie sprawiło mi zbyt wiele radości (mimo tego iż była to czynność lekka). Tak jak "Deklaracje" polecałam nastolatkom i fanom gatunku antyutopijnego, tak "W sieci" polecam mało wymagającej młodzieży i... chyba nikomu więcej.