Murzynek B w Afryce mieszka… ale w Polsce również. I wcale nie ma tu łatwego życia.
Skomplikowanym jest opowiedzieć o fabule, bo trzeba się tu doszukiwać wielu szczegółów, nie są podane wprost, jasno i przejrzyście. Nic w tej powieści nie jest jasne ani proste. Bo to powieść bardzo trudna w odbiorze ale ciekawa, i ambitna choć oderwana od tego, za co przywykliśmy brać powieść.
Głównym bohaterem jest B. czarny chłopiec, który przyszedł na świat w Szczecinie ( uważni zorientują się, że chodzi właśnie o to miasto: stocznia szczecińska, Wały Chrobrego, choć sama nazwa w tekście nie pada). Mama jest Polką, ojciec pochodzi z Nigerii i znika po urodzeniu chłopca, kontaktując się z nim sporadycznie. Chłopiec dorasta, dzieje się w jego życiu to i owo, uczy się w szkole muzycznej, gra na bębnach w zespole, ma dziewczynę, spotyka się z licznymi przejawami niechęci wobec swojej osoby ale przede wszystkim sam w tym wszystkim nie może się odnaleźć. Bo to jest główny wątek, zagubienie bohatera i problem jego tożsamości i poczucia wyobcowania.
Na rozterkach, rozmyślaniu i duchowych dylematach w głównej mierze skupia się autor.
Sam bohater, mimo iż jego życie wydaje się być w porządku, sprawia wrażenie zahukanego, nie potrafiącego podnieść do góry głowy i bez lęku przejść obok podejrzenie wyglądających gości na ulicy. Zewsząd spodziewa się zaczepki, uderzenia, szykan. I nie chodzi tu o przesadne podkreślenie czy zasygnalizowanie problemu rasizmu w naszym kraju, choć o tym oczywiście też mowa, ale o pojmowanie świata prze z B. kiedy to wciąż dzieli świat i ludzi na dobrych i złych, na czarnych i białych. „Murzynów widzi każdy. Oczywiści, z wyjątkiem Murzynów. Oni widzą jedynie to, że inni ich widzą. Co jest rzeczą o tyle naturalną, że biali też nie widzą białych. Dopóki biali są wszyscy inni.”
B. bardzo szczegółowo analizuje i poddaje przemyśleniom swoje życie, swoją przeszłość, a co za tym idzie przeszłość swojej rodziny. Wraz za tym podążają przemyślenia bohatera a może również samego autora na temat stosunków polsko-afrykańskich, uprzedzeń, przesądów, stereotypów rządzących polską rzeczywistością, upokorzeń i problemów. Pojawiają się nawiązania do osób o czarnym kolorze skóry, o których głośno było w polskich mediach.
Niewątpliwie liczne są wzmianki o rasizmie, o jego różnych przejawach, wywodzących się z przekonań polskich obywateli, iż czerń to coś nieznanego, coś złego. Wiele wydarzeń oddaje stosunek oraz sposób postrzegania kolorowego w Polsce począwszy chociażby od szkoły podstawowej, wiadomo dzieci widzą najwięcej i nie omieszkają na to zwrócić uwagę.
Pojawia się obok B. jeszcze jeden ważny bohater a mianowicie griot, to narrator czyli sam autor. Pod pojęciem griot kryje się artysta sztuki muzyczno-słownej, bard, tutaj niezwykle barwnie i dynamicznie odnotowujący to, co sam robi z wieloma odniesieniami do przeszłości. Jego wypowiedzi wprowadzają sporo zamętu, sprawiają, że rozmywa się lekko czasoprzestrzeń, a czytelnik traci poczucie czasu.
Artur Liskowacki, nie da się ukryć, pisze w charakterystyczny sposób. Krótkimi, pourywanymi, poszarpanymi zdaniami. Zbijają się one w ciągły tekst, bez wyodrębnionych dialogów, podziału na myśli, rozmowę czy opis wydarzeń. Trzeba to wychwycić, domyślać się, analizować i czytać bardzo uważnie. Narracja więc sprawia wrażenie przerywanej i pozbawionej ciągłości. Widać, iż autor doskonale się bawi językiem, czasem konstruując zdania zupełnie oderwane od kontekstu, nie pasujące do wątku a jednak coś w sobie mające i składające się w całość. Gierki słowne, wyliczanki, wierszyki, powiedzonka – tego jest tu dużo. Powiedziałabym nawet, że Liskowacki po prostu popłynął na fali wyobraźni, a czytelnikowi pozostaje po prostu czepiać się wszystkiego, byleby nie utonąć. Nie jest to proste.
Autor - griot z dużą uwagą wsłuchuje się w rzeczywistość i bardzo uważnie obserwuje odzwierciedlając ją w swojej powieści i życiu głównego bohatera B.
Autor w opisywanych wydarzeniach skupia się na rzeczach drobnych ale budujących konkretną całość pełną zdarzeń małych a jednakowoż bardzo znaczących. Nie stroni od ironii i licznych uszczypliwości w charakterystyce społeczeństwa polskiego, nie uciekając również od wytknięcia jego wad, nazwania lęków i paranoi.
Nie każdy przebrnie przez tę powieść, zważywszy też, że nie niesie ze sobą optymizmu i radosnych uniesień. Ale warto.