Książka "W ogrodzie Mirandy" stanowi debiut literacki Katarzyny Krenz jako powieściopisarki. Świat przedstawiony tej powieści nie jest jednolity pod względem konstrukcji i tempa akcji.
W pierwszej części książki, której kres kładzie pobyt Mirandy w ekskluzywnym londyńskim hotelu (podczas jej ostatniej delegacji), akcja płynie dynamicznie i wartko odzwierciedlając tempo życia zatrudnionej w renomowanej warszawskiej kancelarii prawniczki, dla której dom oznaczał tylko kąt do spania. Warszawa to miejsce, w którym ambitna dziewczyna z prowincji traci swoją tożsamość, co symbolicznie wyraża się w nadaniu jej nowego kosmopolitycznego imienia, które zastępuje imię o słowiańskich korzeniach. Mirosława staje się więc Mirandą, która "serce oddała firmie, (a) duszę sprzedała" pod dyktando Macieja, który "miłość nazywał seksem, seks brał za miłość", natomiast ciążę partnerki postrzegał jako "brak profesjonalizmu". W drugiej części powieści akcja zdecydowanie spowalnia swój bieg a tok bieżącej narracji, przedstawiającej niełatwe życie
ciężarnej Mirandy na emigracji w Anglii, raz po raz przerywają wspomnienia głównej bohaterki ukazujące historię jej rodziny począwszy od pokolenia litewskich dziadków ze strony matki. Tego typu retrospekcje, niekiedy nazbyt rozbudowane i sentymentalne wprowadzają nieco zamieszania do powieściowego świata. Także wywody filozoficzne, zogniskowane na ideach Platona oraz nimi zainspirowane nie są lekkostrawne dla przeciętnego czytelnika. Na uwagę zasługują natomiast niektóre złote myśli, które odnajdujemy w wypowiedziach bohaterek i bohaterów, jak np. "miłość to odwrócona nienawiść", "do życia człowiek musi mieć wyobraźnię" czy "każda płeć w czym innym upatruje wolności". Jako kobieta, autorka na plan pierwszy wysuwa słabą płeć, której silne przedstawicielkiww powieściowym świecie nawzajem się wspierają. Miranda, jedyna kobieta-prawnikww zdominowanej przez mężczyzn polskiej kancelarii, w Anglii jako sprzątaczka w żeńskim Collegu w Cambridge ma nad sobą wyrozumiałą szefową. To jej zawdzięcza pracę oraz mieszkanie w zabytkowym domu u sympatycznej Mary od Platona (wdowy po zmarłym filozofie), z którą zacieśnia kontakty. I to dzięki niej ma okazję ponownego spotkania z Ireną Montag, polską stypendystką Collegu i znaną biografistką, z którą się zaprzyjaźnia i której pomaga uporać się z niefortunnym i upokarzającym romansem. Prostolinijna staruszka Mary nie pała jednak miłością do środowiska akademickiego i niemoralnego świata wybrańców nauki - nic dziwnego, gdyż to właśnie eksperymentująca filozofka (Iris Murdoch) przyczyniła się do zniszczenia jej małżeńskiego szczęścia. W jaki sposób Mary, a właściwie Maria, pozbędzie się gorzkiego balastu przeszłości? Spotkanie trzech kobiet w Cambridge przynosi odpowiedź. Miranda i Irena słuchając opowieści starszej pani w tym właśnie miejscu pomagają jej uporać się z przeżytą traumą. Konfrontując ze sobą trzy kobiety, autorka pokazuje jednocześnie trzy postawy wobec macierzyństwa i wobec kariery.