"Przypominamy na wpół sparaliżowane jamniki uwięzione na smyczy samozachowawczego instynktu. I więcej nic".
Od dawna nie miałam takiej książki w ręku - pełnej żółci, polskiego jadu i zgnilizny, która potrafi zniszczyć najbardziej zdrowy organizm. Nie spodziewałam się, że powieść z taką okładką, okaże się tak psychodeliczna i jednocześnie pozbawiająca wszelkich złudzeń co do celu naszej egzystencji. Po lekturze tego dzieła samemu można nabawić się głębokiej depresji.
Tomasz Jastrun to poeta, prozaik, eseista, reporter i krytyk literacki, urodzony w 1950 r. w Warszawie. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, synem dwojga poetów - Mieczysława Jastruna i Mieczysławy Buczkówny. Autor należał do Solidarności, obecnie zaś pracuje w redakcji "Zwierciadła", gdzie publikuje swoje felietony.
50-letni bohater książki to rozwiedziony hipochondryk, mający dwójkę dorosłych już dzieci, każde z inną kobietą, skazany na chorą psychicznie matkę, były opozycjonista. Mężczyzna mieszka sam z kotem Świrkiem i z każdym dniem coraz bardziej pogrąża się w bezsensie swojego życia, wyimaginowanych chorobach oraz myślach o samobójstwie. Wszystko to zmierza ku nieuchronnemu finałowi jego życia.
Główny bohater powieści Tomasza Jastruna, będący w mojej opinii w jakiejś części, alter ego autora, przestał nadążać za rwącą rzeką współczesności, co pozwoliło jej wypchnąć go z głównego nurtu i zrzucić do ścieków, do podziemnej rzeki, która staje się symbolem bezsensu i zgnilizny współczesnych czasów, jakie trawią ludzkość już od samego korzenia. Nie da się zaprzeczyć, że na los, który stał się udziałem pogrążającego się w czymś gorszym niż depresja, człowieka, bohater ten sam zwyczajnie sobie zasłużył przede wszystkim swoją egoistyczną postawą, która w zasadzie zniszczyła mu życie. Kreacja psychologiczna głównej postaci tego utworu wywołuje wiele ambiwalentnych uczuć, w szczególności tych negatywnych, gdyż nie znalazłam w sobie ani źdźbła sympatii do postawy mężczyzny i jego zachowań, którym bliżej do szaleństwa, niż zwykłej choroby duszy. Mamy oto bowiem bezimiennego człowieka, widocznego seksoholika, który wbrew logice i rozsądkowi, wierzy w medycynę niekonwencjonalną, jaką stale testuje. Niespodziewany spadek jego libido oraz swoista impotencja, przyspieszają jedynie jego upadek, gdyż bohater stacza się po równi pochyłej. To wstrząsające, jak szybko postępuję taki rozkład psychiki - autor bowiem ukazał proces ten w pełnej krasie, nie ukrywając niczego, a wręcz przeciwnie - eksponując wszystkie akty takiego dramatu.
Działacz podziemia opozycyjnego, który w wolnej Polsce nie potrafi odnaleźć swojego miejsca, a pędząca współczesność wypluwa go niczym nikomu niepotrzebny odpadek to kreacja powtarzająca się w ostatnim czasie dość często w polskiej literaturze. Za każdym razem jednak, ukazana niemożność pogodzenia się z teraźniejszością, widoczne rozczarowanie i zawiedzione nadzieje, wywołują we mnie wiele przemyśleń. Nie chcę nawet wiedzieć, ilu takich byłych działaczy, walczących kiedyś o wolną Polskę, nie potrafi pogodzić się z tym, co mamy obecnie, obrastając we frustrację i rozczarowanie. Pierwszoosobowa narracja głównego bohatera jedynie zwielokrotnia psychodeliczny obraz, jaki buduje się w głowie mężczyzny, a jego liczne spostrzeżenia odnoszące się do kondycji współczesności, budzą skrajne emocje. W szczególności wynika to z faktu, iż autor dotyka naszej polskiej mentalności, widocznego nagłego zachłyśnięcia się cywilizacją konsumpcjonizmu, pozornego katolicyzmu czy też alkoholizmu. W tym kontekście, pewien fragment spotkania bohatera z byłym już opozycjonistą, obecnie działającym w zupełnie innej branży, daje sporo do myślenia.
"Rzeka podziemna" to książka, która jawi mi się niczym wyrzut Tomasza Jastruna względem każdego z nas. Powolny rozkład człowieka, jaki został szczegółowo opisany w tym utworze, wstrząsa i niestety spuszcza wraz ze ściekami, nasze nadzieje. Polecam tę książkę osobom lubiącym takie psychodeliczne klimaty, po których więcej w nas zrezygnowania, niż optymizmu. A uśmiercenia kota, autorowi zwyczajnie nie zapomnę.
"Nawet mój kot nie mógł być ze mną szczęśliwy".
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/