Bardzo ucieszył mnie fakt, że będę mogła niemal od razu, po przeczytaniu "Igrzysk śmierci", wziąć się za drugą część serii, bez czekania długich miesięcy, aż ta książka ukaże się w Polsce. Nawet nie musiałam jej szukać w bibliotece, ponieważ moja życzliwa kumpela (a właściwie jej brat) dysponuje swoim włsanym egzemplarzem tego tomu. Wczoraj wieczorem, z paczką słodkości i kawą, zasiadłam do czytania i jak się okazało "W pierścieniu ognia" spełniło wszystkie moje oczekiwania, a nawet je przebiło. Powieść skończyłam nad ranem z uczuciem niedosytu i wypiekami na twarzy.
Każdego roku w państwie Panem na zlecenie Kapitolu telewizja relacjonuje reality show zwane Głodowymi Igrzyskami. Dwudziestu czterech losowo wybranych nastolatków z każdego dystryktu toczy śmiertelną walkę. Ich zwycięzca może być tylko jeden. W "Igrzyskach śmierci" dwójka uczestników Katniss Everdeen i Peeta Mellark udaremnia plany Kapitolu, wymuszając zwycięstwo obojga. Za to zwycięstwo bohaterowie zapłacą cenę, jakiej się nie spodziewają... W drugim tomie trylogii, "W pierścieniu ognia" Katniss i Peeta przygotowują się do odbycia obowiązkowego Tournee Zwycięzców, kiedy dowiadują się o fali zamieszek, do których przyczynił się ich zuchwały czyn. W tle trwają przygotowania do rocznicowych, 75. Głodowych Igrzysk, które przyniosą bardziej niż zaskakujący obrót spraw... Bo Kapitol jest zły. I Kapitol pragnie zemsty!
Na samym początku nie mogłam się już doczekać, kiedy będę mogła ponownie spotkać się z moimi ulubionymi bohaterami, jednak gdzieś w środku miałam taką lampkę, która przypominała mi, że serie mają to do siebie, że zazwyczaj druga część jest napisana "na odwal" i nie dorównuje pierwszej. Jednak pani Collins zupełnie mnie zaskonczyła. Stworzyła coś nowego, świeżego; wielu elementów w ogóle bym się nie spodziewała. Myślałam, że "W pierścieniu ognia" będzie pozbawione zwrotów akcji, że książka będzie się wlokła jak flaki z olejem - nic bardziej mylnego! Tutaj ciągle coś się dzieje: jeszcze nie do końca zdołałam się przyzyczaić do nowgo wątku, a tutaj autorka zwala na mnie koleną burzę! To tylko sprawiało, że nie miałam innego wyjścia, niż w stu procentach zagłębić się w lekturze.
Pisarka ma świetny styl. Nie razi słownictwem, używa interesujących i nie banalanych, ale po prostu prostych zwrotów. Myślę, że każdego powinna zadowolić. Pisze lekko, interesująco, podtrzymuję napięcie i doprowadza do tego, że samymi słowami potrafi doprowadzić czytelnika do biełej gorączki! Podoba mi się to, że zbytnio się nie rozpisuje - nie opisuje szczegółowo zbędnych czynności, które tylko nużą odbiorcę; obszerniejsze strony pozostawia dla ciekawszych aspektów.
W drugiej części również poznajemy znacznie bliżej głównych bohaterów. Główną postać możemy "podziwiać" w trudnych dla niej momentach, ale również Suzanne Collins połasiła się i zaczęła bardziej ludzko opisywać jej odczucia, niż to robiła w "Igrzyskach śmierci". Nadal nie mogę polubić tego romansu pomiędzy Katniss i Peetą, mimo iż lubię ich oboje. Ciagle mnie zastanawia czy będą razem i jak się losy potoczą. Ktoś gdzieś kiedyś napisał, że po tej powieści nie będziesz mógł przestać o niej myśleć - chyba muszę mu przyznać rację. Już nie mogę się doczekać trzeciej części, która mam nadzieje wyjdzie u nas bardzo szybko:)