Wydaje mi się, że państwa Gucwińskich kojarzą wszyscy urodzeni przed 1990 rokiem. Hanna i Antoni, gospodarze programu „Z kamerą wśród zwierząt” to postaci kultowe, pierwsi celebryci polskiej sceny telewizyjnej. Ich wystąpienia przyciągały przed ekrany miliony Polaków. Dziś, kiedy całe kanały przyrodnicze poświęcone są podglądaniu zwierząt w ich naturalnym środowisku, formuła proponowana przez Gucwińskich nie osiągnęłaby takiego sukcesu, tym niemniej wartość edukacyjna ich dorobku pozostaje wysoka. Szkoda, że nie jest łatwo dostępna.
Sława tych sympatycznych przyrodników skłoniła mnie do przeczytania książki Marka Górlikowskiego „Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie”. To bardzo dobrze napisany reportaż, który pokazuje nie tylko wielka pasję byłych dyrektorów ogrodu zoologicznego, ale w obiektywny sposób przedstawia kontrowersje związane z ich odejściem ze stanowisk. Mam tylko jeden zarzut wobec tej publikacji – zbyt lakonicznie opisuje swoich bohaterów w życiu prywatnym. Rozminęło się to z moimi oczekiwaniami, bo zawsze ciekawa jestem, jacy są znani ludzie na co dzień.
Poza tym, książka mnie zachwyciła. Została napisana przejrzyście, dzięki czemu czyta się ją lekko i szybko. Opowiada o drodze Hanny i Gustawa Gucwińskich do pracy we wrocławskim zoo, wieloletnim zarządzaniu tym wspaniałym ogrodem, opiece nad zwierzętami, współpracy z telewizją, narastającej niechęci współpracowników, ratowaniu ogrodu przed powodzią, wreszcie nieudanych karierach politycznych i rozstaniu z pracą zawodową. Historia ta pełna jest zabawnych anegdot, wydarzeń tragicznych, zaskakujących chwil. Wyłania się z niej obraz funkcjonowania ogrodu zoologicznego, który niesie ze sobą mnóstwo problemów, o których nie mamy pojęcia my, odwiedzający takie miejsca raz na jakiś czas. Nie brak zagadek kryminalnych, śmiertelnych wypadków spowodowanych przez zwierzęta, spektakularnych ucieczek drapieżników, ataków na obsługę i zwiedzających.
Właściwie więcej dowiedziałam się o życiu ogrodu zoologicznego, niż państwie Gucwińskich, ale to też była opowieść wciągająca. Niby wiadomo, że opieka nad zwierzętami jest wymagająca, co dopiero kiedy jest ich kilka tysięcy. Wychowywanie młodych odrzuconych przez matki to wyzwanie godne rodzica. Do tego dochodzą niebezpieczeństwa, na jakie ciągle jest się narażonym ze strony nieprzewidywalnych jednak podopiecznych. Znajomość zwyczajów zwierząt jest niezbędna, by zapewnić im dobrostan, a i samemu nie ucierpieć. W książce przedstawiono wiele ciekawostek o nich, a wszystko zgrabnie wkomponowano w główną opowieść.
Historia ogrodu zoologicznego we Wrocławiu pokazuje również, jak bardzo zmieniły się standardy traktowania zwierząt na przestrzeni lat. Coś, co robiono 40 lat temu, dzisiaj byłoby już nie do pomyślenia. Zmieniło się rozumienie funkcji ogrodów, inaczej też podchodzi się do pobytu w nich zwierząt z uwzględnieniem ich naturalnych potrzeb.
Autor rozmawia nie tylko z Gucwińskimi, ale też z innymi osobami związanymi z ogrodem we Wrocławiu. Nie próbuje oceniać, pokazuje tylko różne punkty widzenia. Wyszło to wyjątkowo ciekawie, trochę zabawnie, trochę gorzko, a trochę dramatycznie. Po prostu dobrze.