„Zabójczy blef” autorstwa Pani Magdaleny Jarząbek, stanowi drugi tom cyklu „Zabójcze piękno”. Może nie czekałam z wielką niecierpliwością na kontynuację tej serii, jednak z przyjemnością zgłosiłam się do recenzji tej powieści i nie żałuję tej decyzji. Bardzo się cieszę, że warsztat tej pisarki nadal się rozwija - według mnie „Zabójczy blef” jest o wiele lepszy od poprzedniej części!
Po wydarzeniach z pierwszego tomu, nasza główna bohaterka próbuje zacząć wszystko od nowa. By nie myśleć o przeszłości, rzuca się w wir przygotowań do najważniejszej roli życia oraz wraca częściowo do pracy w hotelu. Kobieta nie spodziewa się, że niebawem jej spokój zostanie zaburzony. Czy nowy wspólnik ojca zagraża jej bezpieczeństwu? Czy Elsa zgodzi się spełnić jego prośbę? Kim jest tajemniczy Alexander, który zmuszony jest spłacić zaciągnięte niegdyś długi?
W porównaniu z pierwszym tomem, „Zabójczy blef” jest o niebo lepszą częścią tej serii. Nie przypominam sobie by pierwszy tom wciągnął mnie równie mocno jak ten. Początek tej historii jest bardzo spokojny, wręcz sielankowy, mamy tutaj kobietę w ciąży, która poznaje pomocnego sąsiada - tym oto sposobem autorka uśpiła moją czujność - nie byłam gotowa na drugą połowę tej książki... Czym więcej rozdziałów przeczytałam, tym trudniej było mi oderwać się od czytania. Przez ilość sekretów, wplątanych w fabułę, przeczytałam tę lekturę w dwa wieczory.
W tej serii bardzo podoba mi się połączenie kilku gatunków: romansu, kryminału oraz szczypty obyczajówki.
Lubię sięgać po takie książki, ponieważ znajdę w nich coś do czego mogę się przyczepić, jednak autorka mnie przechytrzyła - wątek kryminalny został dopracowany w najdrobniejszych
szczegółach. Bardzo dziękuję autorce za to, że element romansu, pomiędzy narratorami tej książki, nie poszedł na pierwszy plan - gdyby tak było pewnie, podczas czytania rzuciłabym książką o ścianę, ponieważ bardziej interesowała mnie chęć zemsty Elsy niż jej życie uczuciowe.
Jak już jesteśmy w temacie bohaterów.... Po przeczytaniu obu tomów nie chciałabym zajść za skórę głównej bohaterce, jednak nie wykluczam przyjaźni z nią - coś czuję, że byśmy się dogadały jeśli chodzi o pragnienie zemsty. Alexander przez całą lekturę był dla mnie jedną chodzącą zagadką. Nie potrafiłam mu jakoś zaufać, wiedziałam, że jego postać nie jest tutaj przypadkowa. Jaką rolę ma do odegrania w tej historii? Tego już musicie dowiedzieć się sami! Bohaterką, która skradła moja serce jest bez wątpienia mama Alexa - uwielbiam tę kobietę zwłaszcza za scenę, w której pierwszy raz poznała Elsę.
Na koniec kilka słów o zakończeniu... Totalnie zmiotło mnie ono z planszy. Nie byłam przygotowana na powrót Chrisa - jednak jak już się pojawił, czułam, że coś namiesza i oczywiście się nie myliłam! Pani Magdaleno, kończenie książek w takim momencie powinno być karalne. Proszę pomyśleć o biednych czytelnikach, którzy teraz z wielką niecierpliwością wyczekują trzeciego tomu!
Czy książkę polecam? No ba! Pani Magdalena po raz kolejny udowodniła, że jest nieprzewidywalna, przez co czuję, że nie jestem jeszcze w pełni gotowa na zwrot akcji, który nastąpi w kolejnym tomie.... Kto jeszcze nie zna tego cyklu, zachęcam do nadrobienia obu tomów tej serii - bomba emocji gwarantowana! A mi nie pozostaje nic innego jak śledzić media społecznościowe autorki i czekać na informacje o premierze trzeciego tomu...