Dwie najlepsze przyjaciółki, księżniczka z szlachetnego rodu i morojka Lissa oraz dampirzyca, czyli opiekunka wampirzycy czystej krwi, Rose, uciekają ze szkoły im. świętego Władimira. Dla własnego bezpieczeństwa przenoszą się do świata ludzi. Łączy je silna więź, która pozwala na odczuwanie emocji oraz uczuć Lissy przez jej opiekunkę. Po dwóch latach wracają do Akademii, by pełnić swoje obowiązki, dzięki którym Rose poznaje przystojnego i starszego od niej dampira Dymitra. Mężczyzna zostaje jej mentorem i trenerem, którego zadaniem jest nauczyć ją walczyć i odpowiednio chronić księżniczkę. Rose zakochuje się w Dymitrze, jednakże ukrywa przed nim swoje prawdziwe uczucia. Oczywiście, od powrotu do szkoły dziewczyny nie obchodzą się bez plotek, szeptów i ukradkowych spojrzeń skierowanych w ich stronę. Ignorują zachowanie innych uczniów, lecz nie na długo. Seria dziwnych zdarzeń i sytuacji nie pozwalają Lissy spać spokojnie. Rose stara się chronić morojkę za wszelką cenę, nawet wystawiając na próbę własne życie.
Po "Akademie Wampirów" sięgnęłam zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami oraz po przeczytaniu niesamowitej serii o sukubach, która zawładnęła moje serce. Długo zwlekałam z przeczytaniem pierwszej części, gdyż porównanie do "Zmierzchu", trochę mnie zniechęciło, ale postanowiłam się przełamać i zagłębiłam się w świat Lissy i Rose.
Po raz kolejny zostałam oczarowana książką autorstwa Richelle Mead, która stworzyła zupełnie inny świat, od tych o których dotychczas czytałam. Autorka postawiła na oryginalność i napisała coś zupełnie innego, ale związanego z wampirami. Wyszło jej to wprost genialnie. Dodatkowo fabuła, przy której nie da się nudzić, wystarczająco szybkie tempo akcji oraz lekki i przyjemny styl pisarki spowodowały, że od książki nie mogłam się oderwać. Zostałam wciągnięta na kilka dobrych i mile spędzonych godzin. Zaskakujące były zwroty akcji oraz pomysły na różne intrygi i związki między danymi sytuacjami. Zszokował mnie wysoki poziom tej powieści. I uwaga! Nawet nie ma mowy porównywać jej do "Zmierzchu". "Akademia wampirów" jest milion razy lepsza.
Bardzo, bardzo i to bardzo spodobali mi się bohaterzy książki. Wszyscy na swój sposób byli ciekawi i dobrze wykreowani. Tym razem wyjątkowo pokochałam Christiana, za tę jego skromność i zdolność dokładnej obserwacji. Dymitr za bardzo przypominał mi Aleksandra z powieści "Jeździec Miedziany", dlatego w moich oczach od razu został skreślony. Szkoda tylko, że Richelle Mead postanowiła na typowej schematyczności paranormali i stworzyła zakazaną miłość dwojga kochanków. Bardzo się tym rozczarowałam, ale fabuła i inne pomysły autorki zdecydowanie to nadrabiają.
Książka mimo swojego gatunku, nie jest pustą powiastką, a pokazuję nam siłę i odpowiedzialność prawdziwej przyjaźni nie tylko w lekturze, ale również w realnym życiu. Dlatego serdecznie polecam tą pozycją nie tylko fanom paranormali, dla których "Akademia Wampirów" jest obowiązkowa, a każdej nastolatce. Książka na pewno przypadnie wam do gustu;) POLECAM