„A lekarze wiedzą, iż dziecię poczęte z ojca, który się obżarł i opił, głupie jest i niedługo żyje – Adam Mickiewicz, »Księgi pielgrzymstwa polskiego«”*.
Autorka tej opowieści o patologii rodzinnej stara się odkryć, kim był, jaki był i dlaczego, jej ojciec, alkoholik, tytułowy Mireczek. Relacja zaczyna się od śmierci Mirosława Zbroi i sukcesywnie sięga coraz bardziej w przeszłość, aż do czasów przed jego urodzeniem.
„Opowieść o Mireczku zdarzyła się naprawdę, choć jej poszczególne części o prawdę jedynie się ocierają. Czemu on, czemu poddał się piciu i co z tego spłynęło na mnie? – nadal nie wiem. Postawiłam kilka hipotez. Żadnej z nich nie jestem pewna, jednocześnie jestem pewna ich wszystkich. Te domysły, zebrane razem, być może tworzą jakąś odpowiedź, choć nie o odpowiedź tu chodzi, ale o poszukiwanie. Goniłam za ojcem po opowieściach ludzi, którzy go znali, oraz takich, którzy choć nigdy go nie spotkali, noszą w sobie część Mireczka: wojskowych, osób dotkniętych kryzysem choroby alkoholowej i bezdomnością, ale też lekarzy, psychologów, historyków, specjalistów. Nieznajomi często więcej byli mi w stanie o Mireczku powiedzieć niż ci, którzy byli z nim blisko, bliżej niż ja. To niesamowite, jak ślad drugiego człowiek ściera się z ludzkiej pamięci”.
„Mireczek” to literacka wizja zaburzenia o nazwie DDA: Dorosłe Dziecko Alkoholika. Bardzo literacka, powiedziałbym, pełna ciekawych, często nowatorskich środków stylistycznych. Przez to nie każdemu będzie się podobać.
W powyższym cytacie autorka twierdzi, że nie szukała odpowiedzi, że chodziło o sam proces szukania. Jako czytelnik zapytałbym od razu: szukania, czego? Alkoholizm, jako choroba psychiczna (F10.2), nie jest do zrozumienia nijak. Paraplegia lub schizofrenia też nie. Człowiek zdrowy, normalny nijak nie jest w stanie myśleć i reagować, jak ktoś psychicznie chory. Nie ma też sensu szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego ten właśnie człowiek został alkoholikiem? Obecnie nauka nie zna (jeszcze) odpowiedzi na nie. Gdyby autorka jednak poddałaby się psychoterapii DDA (podobno psychiatra przekonał ją, że nie trzeba), wiedziałaby to wszystko. Zdawałaby sobie też sprawę, że spektakularne nadużywanie alkoholu przez alkoholika jest jedynie objawem choroby alkoholowej, a nie jest jej istotą. Czego zapewne nie dowiedziałaby się od terapeutów, profesjonalistów? Że diagnozowanie choroby alkoholowej w Polsce nadal odbywa się na podstawie analizy modelu picia klienta, więc specjaliści nie bardzo radzą sobie z rozróżnianiem alkoholików od zwykłych pijaków.
„Czy to polski normal, patrzeć, jak rodzic się upija, tłucze łapskiem w ścianę, szarpie, krzyczy, wyzywa, traci przytomność na klatce schodowej, chodniku, w rowie, zasypia nad kiblem, zarzyguje sobie twarz, włosy, ręce, rano wali mocne z puszki po 3,49 za pół litra, mówi, że to wszystko przez ciebie, bo byłaś niegrzeczną dziewczynką, po czym wytacza się z domu, a ty się modlisz, żeby nikt z 3C nie skojarzył, że to twój tata? [...] Ilu jeszcze Polaków i Polek ma swojego Mireczka, Anioła Stróża, który trzyma pieczę nad ich życiem? Próbuję znaleźć w internecie. Jedni piszą, że 40 procent dorosłych doświadczyło rodzicielskiego picia, inni, że 15 procent, czyli i tak setki tysięcy. W tydzień po śmierci ojca uwierzyłabym nawet w tych 40 procent, parę milionów potomków Mireczka”.
Autorka, córka Mirosława Zbroi, szuka jednak czegoś więcej – za zasłoną dymną i groteskowo wykrzywioną maską alkoholizmu szuka człowieka. Nikt nie jest tylko alkoholikiem, jak nie jest tylko cukrzykiem, czy gruźlikiem. Jednak choroba alkoholowa izoluje cierpiącego na nią człowieka znacznie bardziej niż jakakolwiek inna. I działa to w obie strony. Nikt nie pragnie kontaktu z zarzyganym menelem, a i alkoholik, pełen złości, poczucia winy, wstydu, wyrzutów sumienia i strachu, nie jest zdolny do budowania więzi. Wydaje się też, że ich nie potrzebuje, że wystarczy etanol, ale… to nie jest prawda. Podobno alkoholizm jest – też – chorobą samotności.
Mireczek, poza tym, że był alkoholikiem, był też w końcu jakimś człowiekiem. Pewnie miał kolegów szkolnych, może grał w piłkę, gdzieś mieszkał, gdzieś czasem pracował, coś go interesowało, coś potrafił, z czymś (nie tylko z alkoholem) sobie nie radził. Może lubił zbierać grzyby, może był świetnym blacharzem, może był w Afganistanie, może… I o tym, przede wszystkim, jest ta książka. O życiu, które rozpłynęło się w wódce, jak łzy w deszczu.
---
* Wszystkie cytaty pochodzą z: Aleksandra Zbroja, „Mireczek”, Agora SA, 2021, e-book, konwersja publikacji do wersji elektronicznej – Publio.