Miałem bardzo wielkie oczekiwania co do tej książki, a to wszystko przez rekomendacje innych bookstagramerów na Instagramie oraz na końcu książki, które przeczytałem przed lekturą powieści. Obawiałem się czy nie będę po niej oczekiwał aż za dużo, a potem się rozczaruję pomimo dobrej książki. Czy się rozczarowałem? Zapraszam na moją recenzję, jeśli chcecie się przekonać czy vortex mnie wciągnął.
Zacznę od tego o czym jest książka Anny Benning. Jest to pierwszy tom dystopijnej trylogii o młodej Elaine oraz energetycznych tunelach, vortexach, którymi możliwe jest podróżowanie w przestrzeni. Główna bohaterka od małego chciała zostać łowcą, który podróżuje vortexami i ściga zmutowanych ludzi. Najpierw jednak musi stanąć na trasie wyścigu vortexami w Nowym Londynie. Podczas wyścigu okazuje się jednak, że włada mocami, które mogą przewrócić świat do góry nogami, a jednym sprzymierzeńcem Elaine jest chłopak, który nie chce mieć z nią nic wspólnego. (Opis, choć nieco zmodyfikowany, pochodzi od wydawcy, czyli Media Rodzina).
Nie będę dłużej trzymał Was w niepewności, uważam że książka jest naprawdę dobra, a w świecie stworzonym przez autorkę drzemie potencjał na genialną historię. Mam nadzieję, że kolejne części będą jeszcze lepsze. To właśnie ten dystopijny świat podobał mi się chyba najbardziej. Koncepcja ludzi zmutowanych i połączonych z żywiołami jest bardzo ciekawa i oryginalna. Co do fabuły, nie jest ona zbyt oryginalna, lecz to nie znaczy, że nie jest wciągająca. Elaine, która myśli, że jest zwykłą dziewczyną, okazuje się osobą, mogącą zmienić świat, Ileż to już było takich historii o wybrańcu, który nie jest tego świadom. Mimo tego, "Vortex" wciąga niczym tytułowy tunel. Gdy już zaczniemy czytać, naprawdę ciężko jest przerwać. Dowodem niech będzie to, że pierwszego dnia przeczytałem ponad 200 stron i byłoby ich więcej, gdybym miał czas. Świat jest również tak zbudowany, że w przyszłości może pojawić się trochę spin-offów serii, jeśli autorka będzie miała na nie pomysły.
Co do bohaterów, Elaine jakoś mnie nie porwała. Nie to, że jej nie lubiłem, ale o wiele bardziej zaciekawiły mnie inne postaci, przede wszystkim chłopak z opisu, towarzyszący Elaine, którego tożsamości nie zdradzę oraz Luka, przyjaciel bohaterki. Trochę szkoda, że postaci są takie czarno-białe. Brak tutaj nieco szarości wśród bohaterów, są albo źli, albo dobrzy, choć kilka osób, nie jest takimi, jakimi się wydają i za jakie się podają. Uważam, że wiele wątków po rozwinięciu będzie mega ciekawe, dlatego z niecierpliwością będę wypatrywał drugiej części trylogii, a już finałowej powieści to pewnie nie będę mógł się doczekać.
W opisie na stronie wydawcy "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" przyrównano Elaine do Katniss Everdeen z "Igrzysk śmierci". I coś w tym jest. Niejednokrotnie podczas lektury miałem skojarzenia z serią Suzanne Collins, zarówno z bohaterami, jak i fabułą. Nie będę porównywał, która seria jest lepsza, gdyż po pierwsze, "Igrzyska śmierci" jedynie oglądałem, po drugie, są to książki odmienne, każda ma w sobie coś intrygującego i pewnie nie da się wybrać z nich lepszej. Jednak jeśli podobała Wam się seria o Katniss Everdeen to koniecznie sprawdźcie również tę o Elaine.
Lektura książki "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" jest właśnie niczym podróż tytułowym vortexem, szybka i przyjemna jeśli wie jak się nim poruszać. A skutki uboczne mogą pojawić się tylko, gdy zorientujemy się, że już kończymy, a na następną część trzeba będzie jeszcze poczekać. Choć jest jeszcze jedna opcja, co do efektów ubocznych. Gdy wciągniemy się w książkę tak, że zapomnimy o śnie i jedzeniu i nasze ciało zacznie nam o tym przypominać. Pomyślicie teraz, że to żart, ale gdy zaczniecie czytać tę powieść, zrozumiecie, że mówię serio.
Tak w ogóle to "Vortex" ma dziś premierę, w dniu pisania tego posta, czyli 30 czerwca, więc zachęcam Was do zakupienia tej książki, jeśli oczywiście lubicie dystopijny świat, bądź dobrą literaturę młodzieżową. A może po prostu chcecie poczytać o silnej postaci kobiecej, w takim wypadku książka również przypadnie Wam do gustu. "Vortex" mogę Wam polecić z czystym sercem i Tuptuś również. Sami popatrzcie jak wciąga go symulator vortexu, który dla niego zrobiłem, bo też chciał zostać łowcą.
Po więcej recenzji zapraszam na Instagrama @chomiczkowe.recenzje oraz na bloga chomiczkowerecenzje.blogspot