Wydawałoby się, że w czasach, gdy literatura młodzieżowa przeżywa swój rozkwit, a nowe serie skierowane do nastolatków zalewają rynek z każdym miesiącem, autorzy zaczynają wpadać w pewne komercyjne schematy. Kolejne książki, po które sięgają fani gatunku, tracą na kreatywności i nie odbiegają od popularnych wzorców, przynoszących zyski. Podobne wrażenie towarzyszyło mi podczas rozpoczęcia "Urodzona o północy", na pierwszy rzut oka typowego paranormal romance, skupionego głównie na wątku miłosnym. Jednak im bardziej zagłębiałam się w historię, tym bardziej rozumiałam, że moje uprzedzenie było niesłuszne.
Życie Kylie Galen komplikuje się z każdym dniem. Ukochana babcia, jedyne wsparcie dla dorastającej dziewczyny, umiera, rodzice pomimo protestów postanawiają się rozwieść, chłopak ją rzuca, a w dodatku, nastolatkę prześladuje przerażający "Żołnierz", dziwny mężczyzna noszący mundur, którego widzi tylko ona. Wystarcza jedna impreza, niesłuszne oskarżenia, aby sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót, czego efektem są drastyczne konsekwencje. Wyjazd do Wodospadów Cienia, obozu dla nietypowej, trudnej młodzieży.
"Urodzona o północy", to pierwsza część otwierająca cykl Wodospady Cienia autorstwa amerykańskiej pisarki Christie Craig, bardziej znanej pod pseudonimem C.C. Hunter. Książka zbudowana jest na bazie typowego dla literatury młodzieżowej wzorca. Młoda, niewyróżniająca się niczym dziewczyna, pewnego dnia odkrywa, że nie jest taką osobą, za jaką się uważała. Co więcej, rewelacji tej towarzyszą wampiry, wilkołaki, zmiennokształtni, czarownice, elfy, oraz trójkąt miłosny, a w tym wypadku, nawet czworokąt, który mimo banału, idealnie wpisuje się w obozowy charakter powieści.
Pomijając sztampową fabułę i kilka niedociągnięć takich jak niezwykle skąpa kulminacja dobrze zarysowanej intrygi, kilka literówek, powtórzeń, czy błędów w treści, Hunter pokazała swój pisarski potencjał. Lektura chociaż napisana niewymagającym językiem, prostymi, czasami zabawnymi dialogami, wciąga, zapewniając odbiorcy przyjemną, lekką rozrywkę. Czytelnik od samego początku rzucony zostaje w wir wydarzeń, co sprawia, że oderwanie się od książki wymaga niezwykle silnej woli. W jej zachowaniu nie pomaga budowa rozdziałów, które nakłaniają do zerknięcia na kolejną stronę, przez co przygoda w obozie Wodospadów Cienie przedłuża się w nieskończoność. Dodatkowym zaskoczeniem są tematy poruszane w powieści, nieco odbiegające od ugładzonych norm. C.C. Hunter idealnie zdaje sobie sprawę, że młodzi ludzie nie stronią od alkoholu, seksu, czy nawet narkotyków. Postacie borykające się z takimi problemami nabierają autentyczności i ułatwiają identyfikacje młodemu odbiorcy. Chociaż kreacja bohaterów nie jest nadzwyczaj oryginalna, zdecydowanie można polubić wielu z nich.
Drobnym minusem, jest dla mnie okładka, która nie wzbudziła mojego zachwytu. Mimo pięknie prezentującego się grzbietu książki, do jej frontowej części, użyto nieodpowiedniego kroju pisma, oraz złej kompozycji typograficznej, zaburzając estetykę zdjęcia. Rozumiem chęć wydawnictwa, do pozostawienia pierwotnego układu oprawy, jednak warto pamiętać, że nie zawsze to co zagraniczne jest najlepsze.
W ostatecznym rozliczeniu książka C.C. Hunter wzbudziła moje zainteresowanie i na pewno sięgnę po kolejne tomy cyklu. Chętnie sprawdzę, jakie zmiany nastąpiły w bohaterach oraz jak potoczą się ich dalsze losy. "Urodzoną o północy" mogę polecić każdemu kto szuka lekkiej, niewymagającej lektury, a także zwolennikom sympatycznych romansów dla nastolatek. Gwarantuję, że czas ucieknie wam w oka mgnieniu.
Więcej na
http://niedopisana.blogspot.com/