Ugly love recenzja

Z piórem Colleen Hoover miałam przyjemność się poznać podczas czytania książki "Coraz większy mrok", która z resztą bardzo mi się podobała. A, że słyszałam sporo dobrego o jej twórczości, to postanowiłam nie zwlekać i wypożyczyć w bibliotece inne książki autorki. Na pierwszy ogień poszła książka "Ugly love".

Z początku myślałam że będzie to taki typowy romans, gdzie to on nie chce się angażować, a ona się w nim zakochuje i po kilku lepszych i gorszych sytuacjach będą razem... Ale okazało się, że ta historia jest trochę inna i głębsza. Owszem, on nie chce się angażować, ale to dlatego, że przepełnia go ogromny ból i strach, po zdarzeniach, jakie miały miejsce w przeszłości. Ona zakochuje się w nim, ale widzi, że w Jego przeszłości musiało zdarzyć się coś bardzo złego, ale nie chce go naciskać.
W tej książce znajduje się również kilka scen erotycznych, czyli tego, co w pierwszej kolejności połączy głównych bohaterów.
Uczucie, które z czasem pomiędzy nimi się pojawi może wszystko zepsuć lub dać nadzieję na nową, lepszą przyszłość.
Jest to świetna książka i bardzo dobrze mi się ją czytało. Narracja przeprowadzona jest z dwóch perspektyw.
Głównej bohaterki Tate (teraz), więc wiemy co odczuwa i jak trudna staje się dla niej ta relacja.

Oraz głównego bohatera Milesa (6 lat temu), dzięki czemu powoli odkrywamy, jakie wydarzenia tak bardzo wpłynęły na niego, że nie chce dopuścić do siebie miłości.
Ja polecam.

Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera.

Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia. Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać.

Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo