Spełnianie oczekiwań innych nie zawsze daje satysfakcję, ale często bywa frustrujące. Wybór pomiędzy własnymi pragnieniami i tym co otoczenie uważa dla nas za odpowiednie wywołuje niekiedy wyrzuty sumienia lub też to ktoś chce by były one odczuwane. Czasem taka sytuacja trwa latami i wydaje się, że nie ma z niej wyjścia, aż nadchodzi chwila, kiedy wcześniejsze skrupuły przestają się liczyć i najważniejsza staje się ucieczka od wszelkich pozorów, wymagań i nakazów.
Jane mogłaby napisać książkę o powinnościach względem rodziny, kultywowaniu tradycji i przestrzeganiu niepisanych zasad. Jednak brak jej na to czasu, ma przed sobą świetlaną przyszłość zawodową, a życie prywatne również układa się zgodnie z oczekiwaniami. Dla postronnego obserwatora młoda kobieta ma w zasięgu ręki wszystko to o co inni muszą zabiegać w pocie czoła. Ona ma jedynie kroczyć wyznaczoną ścieżką i punkt po punkcie wypełniać plan, jakiekolwiek odstępstwo nie jest mile widziane, no a bunt w ogóle nie jest brany pod uwagę. Jak do tej pory wszystko przebiegało tak jak powinno lub raczej jak zaplanowano za Jane, chociaż wymagania są bardzo wysokie dziewczyna bierze ich ciężar na swoje barki. Wszystkim wokoło wydaje się, iż wszystko dąży ku spodziewanemu finałowi, po jakim w głowach wielu zabłyśnie napis końcowy jak z hollywoodzkiego filmu. Nikt nie spodziewa się zakłóceń w tej idealnej harmonii, bo i kto odważyłby się na ten nieprzemyślany krok? Na pewno nie Jane, która właśnie otrzymała propozycję nie do odrzucenia, a przynajmniej tak myślą wszyscy w jej otoczeniu. Ale jak wiadomo czasem wystarczy moment by to co wydawało się niemożliwym stało się realne. Dziewczyna w dramatycznych okolicznościach przekonuje się jak kruche jest życie, co daje jej impuls do przemyślenia dotychczasowych decyzji względem przyszłości. Przez lata udawało się godzić Jane dwa całkowicie różne światy, była sobą wśród obcych ludzi i grała kogoś kto pasował do obrazu stworzonego przez rodzinę. Ale pomiędzy nimi przebiegała głęboka przepaść, pokonywana codziennie i odbudowywana również każdego ranka od nowa. Czy w pieczołowicie przygotowanym scenariuszu można wprowadzić jeszcze zmiany? Dokąd zaprowadzą one buntowniczkę z wyższy sfer?
To co dla jednych wydaje się nieprzemyślaną fanaberią, dla Jane jest jedynym w tym momencie wyjściem z sytuacji by uratować siebie samą od popełnienia największego życiowego błędu. Zamiast dalej podążać drogą w dwóch przeciwstawnych kierunkach i tak naprawdę stać w miejscu dziewczyna wchodzi na całkowicie nową i nieznaną ścieżkę, na której nie ma nakazów, zakazów, a jedynym kierunkowskazem jest jej intuicja. Wolność ma smak słodko-gorzki, lecz przede wszystkim liczy się, że wreszcie jest czas by przemyśleć jak ma wyglądać przyszłość, w jakiej liczyć będą pragnienia i decyzje Jane, nie innych. Starannie zbudowany domek z kart rozsypał się i nadeszła chwila na budowę czegoś o wiele trwalszego. Jednak nim będzie mogła do tego przystąpić musi jeszcze stawić czoła sekretowi sprzed lat, który chociaż zapomniany nadal tkwi w niej niczym drzazga. Dzięki niemu być może odkryje kim jest i czego tak właściwie chce od życia.
Martyna Senator z dużym wyczuciem oddaje perypetie i emocje swojej bohaterki. Historia Jane to opowieść nie tylko o dojrzewaniu, lecz również o szukaniu własnej tożsamości. Wydawać by się mogło, że podążanie śladami wcześniejszych pokoleń to duże ułatwienie. Jednak przetarte szlaki nie są odpowiednie dla wszystkich, szczególnie gdy chodzi o znalezienie swego miejsca w świecie i sprawdzeniu co mógłby człowiek sam osiągnąć. Podczas czytania książki "Kiedy wolność mówi szeptem" czytelnik odbywa podróż z amerykańskiej metropolii do surowej, ale pełnej uroku Szkocji, by wraz bohaterami stawić czoła przyszłości i przeszłości oraz docenić teraźniejszość, w której można w końcu rozwinąć skrzydła i zaufać swojej intuicji, uwolnionej od rodzinnych więzów.