Jestem dość nowym jeszcze użytkownikiem tego portalu, a jeśli chodzi o pisanie opinii/recenzji to jeszcze nawet nie jestem nowy. Często więc czytam opinie innych użytkowników, te wysoko oceniane i te wcale nie docenione, chcąc nie chcąc czasem mi coś utkwi w pamięci i czasem się przypomni. Przy tej książce przypomniał mi się taki zwrot w jednej z recenzji dotyczącej jakiejś powieści „no ale co można zmieścić na 200 kilkudziesięciu stronach”, dotyczyło to tego, że świat i bohaterowie byli dość słabo opisani. Ta książka liczy zaledwie 191 stron, a opisano w niej nie jeden świat ale 4 i do tego jeden w różnych czasach jego istnienia, ludzi zasiedlających te światy i bohaterów z którymi niekiedy chciałoby się wręcz zaprzyjaźnić.
Jako, że ostatnio krucho u mnie z gotówką , często kopie w różnych koszach, oznaczonych wyprzedaż lub obniżka. W jednym z takich koszy trafiłem na te „Pigułki namiętności” i zapragnąłem je posiąść :) Cena okładkowa jest lekko przerażająca pięćdziesiąt dwa tysiące złotych, ale może po rabacie i jak mi rozłożą resztę na raty, to kupie. Okazało się, że upust wyniósł 99,995 % więc niewiele myśląc zanabyłem.
Książka zawiera sześć opowiadań. Pierwsze, tytułowe to króciutka humoreska, na temat naszych mrocznych pragnień i dróg do ich realizacji. Dość przewrotnie potraktowana bajka na temat lubczyku i skutków jego zażycia. Drugie opowiadanie „Słowa Guru” to dość strraszna opowieść, o wpływie na nasze człowieczeństwo wiedzy, przekraczającej zdolność pojmowania reszty społeczności w której żyjesz. Jakbyś się zachował gdybyś znał słowa, które mogą zabić, albo mogą dać ci niepojęte bogactwo i takie które może zniszczyć cały świat. Chciałbyś znać te słowa ?
„Prekursorski statek” jest wizją przyszłości naszej planety. To, że powoli następuje jej przeludnienie, zauważamy wszyscy. Jak sobie z tym poradzić, jeden pomysł mają władze światowe, na drugi pomysł wpada nikomu do tej pory nieznany dostawca fotek Merdeka. Czy połączenie tych dwóch różnych zgoła metod pomoże czy zaszkodzi ?
Wizjami alternatywnymi przeszłości naszego świata zajmowało się wielu pisarzy, traktując swoje wyobrażenia niezwykle serio. Kornbluth potraktował swoją mniej poważnie. Wizja Ameryki podzielonej pomiędzy III Rzesze i Japonię, jest dość przerażająca, autor jednak pokazuje życie w obu częściach, umiejętnie uwypuklając jego absurdalność, a przerysowując zachowania i charaktery zdobywców, ośmieszył całą niedorzeczność takiego świata. Alternatywą jest powstanie bomby atomowej i jej użycie, wybór jest jak zwykle pomiędzy większym i mniejszym złem, tylko które jest mniejsze ?
Nie wiem czy powiedzenie, że ilość ludzi ciągle rośnie zaś inteligencja jest constans, nie powstało na podstawie „Czarnej walizeczki” piątego opowiadania, tego zbioru. Ludzkość powoli głupieje, na studiach można otrzymać magisterium z pisania na maszynie, na szczęście jednocześnie rodzi się duża ilość geniuszy. Tworzą oni bardzo skomplikowane urządzenia, które może obsługiwać nawet kretyn, albowiem ich główna cechą jest prostota obsługi. Ale co będzie jak na przykład taki zestaw medyczny trafi w ręce, dzisiejszego lekarza. Czy wykorzysta on taki dar losu dla własnych, egoistycznych celów, czy podzieli się tymi cudami przyszłości z resztą ludzkości, a może ktoś jeszcze w to się wmiesza.
Ostatnie opowiadanie znowu w dość przewrotny, a zarazem zabawny, ale też zmuszający do refleksji sposób zajmuje się paradoksem dziadka. Do czego może doprowadzić ludzka ciekawość i nieumiejętność przyznania się do błędu dowiemy się z „Wydarzenia, które doprowadziły do tragedii”
Cyril M. Kornbluth zmarł w 1958 roku, mogłoby wydawać się, że to już tak dawno temu, że jego opowiadania się zdezawuowały, ale właśnie na tym polega bycie w panteonie mistrzów SF, te opowiadania nie trącą myszką, wręcz przeciwnie, niektóre z tych „przepowiedni”, zaczynają się jakby sprawdzać. Książka zasługuje na 7.5-8 w dziesięciostopniowej skali, warto ją znaleźć, kupić i przeczytać.