Przyszedł wreszcie czas na trzeci i zarazem ostatni tom historii Hope Clinton i Anthony'ego Daviesa. Czy liczyłam na to, że ta odsłona będzie najlepsza ze wszystkich? Być może. Czy tak się stało? Polemizowałabym, ale w tym miesiącu czytałam już gorsze książki, więc w sumie na tle innych nie wypadła tak źle.
Dla tych, którzy czytali poprzednie części nie będzie zaskoczeniem, że głównym wątkiem tego tomu jest bliźniacza ciąża Hope. I chociaż osobiście nie przepadam za tym motywem, liczyłam, że może będzie to impuls do tego, by główni bohaterowie wreszcie się otrząsnęli i zaczęli zachowywać się, jak przystało na dorosłych ludzi, którzy są w związku. Cóż... Po raz kolejny nieco się przeliczyłam.
Przyzwyczaiłam się już do tego, że z Anthony'ego jest taki boss mafii, jak z koziego tyłka trąba, ale tym razem już nawet przestał stwarzać pozory. I tak szczerze powiedziawszy, gdyby nie pojedyncze epizody zwyczajnie zapomniałabym, czym on się tak naprawdę zajmuje i tak w zasadzie mógłby być nawet zwykłym, nudnym księgowym, bo nie zrobiłoby to żadnej różnicy.
Bardzo podobał mi się za to pomysł z przysięgą głównych bohaterów. Uważam, że ten jeden z wyjątkowych momentów w ich życiu został przedstawiony genialnie i szczerze powiedziawszy, nie wyobraziłabym go sobie lepiej! Dlatego za ten element należy się autorce ogromny plus.
Myślę, że na uwagę zasługuje również wątek przedwczesnego porodu i wszystkie emocje, które towarzyszyły Hope przed i bezpośrednio po nim. Nie znam się wprawdzie na depresji poporodowej, ale to, w jaki sposób została przedstawiona perspektywa dziewczyny, wydawał mi się bardzo autentyczny i wręcz chwytał za serce, chociaż trochę żałuję, iż nie został pociągnięty dalej. Miałam nadzieję, że powolne wychodzenie z tego stanu będzie trochę rozciągnięte w czasie i opisane bardziej szczegółowo, ale być może autorka nie chciała, aby ten wątek zdominował cały tom.
Bardzo podobał mi się również fragment dotyczący podróży do Włoch, dzięki któremu mogłam nieco poznać narzeczoną Matta. Odebrałam to jako taki ukłon w stronę historii kolejnego z braci Davies i przyznam, że jestem bardzo ciekawa, jak autorka podeszła do tematu aranżowanego małżeństwa.
Jeżeli miałabym podsumować "Ptaszynkę" jako całość to muszę przyznać, że mam z tą trylogią dość duży problem, który polega na tym, że bardzo nakręciłam się na tę historię. Opis był świetny i dawał nadzieję na to, że będzie to prawdziwa perełka wśród debiutów literackich. Na dodatek, kiedy wspomniałam, że będę tę książkę czytać, moje koleżanki, które znały wcześniejszą wersję z wattpada, a które znają dość dobrze mój gust literacki, stwierdziły, że mi się spodoba, więc moje podekscytowanie sięgało zenitu. Z doświadczenia wiem, że historie z tej platformy, które sama miałam okazję wcześniej czytać, są zdecydowanie lepsze, kiedy zostaną już finalnie wydane, dlatego byłam pewna, że i tak będzie w tym przypadku. I naprawdę potencjał tej historii był ogromny! I jest mi strasznie przykro, że nie został w pełni wykorzystany.
Niemniej jednak jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy pozostałych braci Davies, dlatego niebawem zapoznam się z ich historiami, które można znaleźć na wspominanej powyżej platformie.